poniedziałek, 21 marca 2016

OLA PRÓBUJE ZOSTAĆ SINGLEM AKCJA REGA LIPIEC 2012R.

OLA PRÓBUJE ZOSTAĆ SINGLEM napisane 10.11.2012 r. Akcja REGA lipiec 2012r.

Opowiadanie spływowe, z wątkami antyfeministycznymi i erotycznymi

 
Tego lata Alexis zwana Olą postanowiła zostać singlem.  Jej skołatane bezrobociem nerwy nie wytrzymywały braku aktywności.  Przez ostatnie sześć lat rozkosznie leniła się w cieniu prostych i długich rzęs swojego miłosnego partnera.  Lecz teraz chciała skumulowaną latami energię skierować strumieniem ku wodnej przygodzie.
   Pragnęła zdana tylko na siebie, mimo miękkości ruchów,  kształtów i delikatności natury obudzić swoją waleczność, poczuć  zew  indiańskich kobiet.
   Zakupiła na allegro opaskę ze skóry grzechotnika, wyjęła z szafy zieloną sukienko – tunikę, do bagażnika  samochodu wrzuciła jeszcze mały jednoosobowy namiot, śpiwór,  latarkę czołówkę, pół litra żołądkowej gorzkiej clasic  i  pełna obaw, ale też barwnego podniecenia ruszyła w drogę.
   
   Gdy przybyła do obozowiska trzech wspaniałych wojowników szykowało wieczerze. Mimo, że była dla nich nieznajomą od razu serwowali jej godny poczęstunek, rozbili jej namiot, umościli ciepłe posłanie.
   Noc upłynęła na toastach ognistą wodą i brataniu się z wojownikami i innymi członkami plemienia spływowiczów.
   Ranek rozpoczął się rześką kąpielą i szybkim śniadaniem.

   Wystraszona z lekka, lecz dzielna Alexis zwana Olą ubrana w zieloną sukienkę i przepasana opaską grzechotnika wpłynęła w swoim kajaku na dziką rzekę pełną niebezpieczeństw.

   Jeszcze nic nie zapowiadało ogromnych trudów tej wyprawy. 

Alexis cichutko jak Mohikanin zanurzała pióro wiosła w wodzie, posuwała się niewidzialnie do przodu, jej ruchy były ładne i zwinne. Wkoło roznosiła się  woń mięty, tataraku i erotyzmu. Na trzonie jej wiosła kopulowały zapamiętale dwa pająki, dwie złączone w miłosnym uścisku ważki przysiadły na jej ramieniu, na opadającym do rzeki drzewie przytulały się dwie kuny.
   „Och”- westchnęła z rozmarzeniem  Alexis, „och, och” powtórzyło echo rzecznych lasów.
   Lecz nagle prędkość nurtu rzeki wzrosła gwałtownie, kajakiem szarpnęło, a konary powalonych drzew i kamieni rzecznych waliły niebezpiecznie w jego  dno .   Z dala dochodziły krzyki wojowników „puść się, pracuj pupa, ruszaj się rytmicznie, posuwaj, posuwaj”.

Znowu NAGLE  knieje rozbudził dogłębnie  głośny krzyk Alexis „Ojajaj”.  To   ramiączko jej zielonej sukienki zahaczyło o mocną gałąź wydobywającą się złowieszczo ponad taflę wody.   Alexis zawisła na moment nad kajakiem i przez czas tego momentu szala przypadku wskazywała, iż  wygra siła materii i kajak popłynie dalej bez pasażera.

UFFF , dzięki,  nie!, rozległ się trzask rozrywanego  materiału i  podróżniczka otumaniona, płynęła dalej błyskając gołą piersią w miejscu gdzie jeszcze przed chwilą był stanik zielonej sukienki.

   Ale oto już nowa przeszkoda. Wielki, spróchniały  konar przerzucony przez całą szerokość rzeki.  Na nim stoi dwóch wspaniałych wojowników. Krzyczą; „ płyń tu, teraz będziemy ciebie obracać”.  Alexis podpłynęła, bardziej nurtem, niż siłą swojego wiosła. Wygramoliła się niepewnie na spróchniały pień, stanęła na nim kołysząc się, bez równowagi, a rozchybotania dodawały jeszcze białe, plastikowe  klapki na jej nogach, kupione w tesco za jedyne 2,50.

 Alexis z twarzą umazaną pajęczynami, rozdartą sukienką, które to rozdarcie  ukazywało  zaokrągloną pełnością kształtów, nabrzmiałą otarciami niebezpiecznej przyrody, część pleców i piersi. Alexis prawie naga, z siniakiem pod okiem wyglądała jak Amazonka na pobitewnym polu. Lecz nie czuła się jak Amazonka, zbierało jej się na płacz.

Zwrot akcji.

   Stało się,  jeden z wojowników, którego smagłe, brązowe opalenizną  ciało nadawało jego postawie wygląd Herosa  podał  Alexis opalone, nabrzmiałe mięśniami, błyszczące oliwką z filtrem, ramię. 
I wtedy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, rzeka uspokoiła się, ptaszki zaczęły świergotać, wyszło słońce i Alexis wspierając się na silnym, męskim ramieniu wojownika przeszła na drugą stronę  przeszkody i dalej, już pewnie i spokojnie weszła do kajaka.
Popłynęła nurtem w dół rzeki szczęśliwa radosnym szczęściem, w uszach brzmiały słowa jej ulubionej piosenki z dzieciństwa „gdy wstępowaliśmy na schody aby miękko było ci iść kładłem pod twoje stopy poduszki dłoni, za poręcz miałaś moje ramiona”.

I wtedy Alexis zwana Olą zrozumiała, że bycie singlem, odważną, aktywną, lubiąca przygody kobietą nie ma sensu, gdyż w trudnych chwilach  przy boku potrzebne jest wspaniałe, wspierające męskie ramię.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz