środa, 16 marca 2016

MATURA OLI ROK 1974






















MATURA OLI 1974 rok

Wstęp do marzeń OLA

Ubrałam dla niego czarne, podarte spodnie, brudną flanelową koszulę, która miała więcej lat niż ja, podwinęłam rękawy, odpięłam dwa guziki pod szyją, przypięłam do koszuli w sam środek jednej kraty dużą bursztynową broszkę, którą mi podarował, na palec wsunęłam miedzianą obrączkę zostawiającą siny ślad na skórze, obrączka też podarunek od niego, włosy spięłam dwoma, białymi klamrami w duży rozsypujący się kok, pokropiłam koszule zapachem fiołków, zapachem, który on tak lubi, nad oczami zrobiłam ołówkiem dwie niebieskie kreski, to po to, żeby znów się denerwował, tym moim malowaniem, wiedziałam, że wystarczy przesunąć palcem po powiece, kreski rozmażą się i zostanie po nich tylko popielaty cień, nastawiłam na adapterze jego ulubioną piosenkę, nalałam do dwóch kieliszków czerwone wino, spojrzałam w lustro, wyglądałam dokładnie tak jak on by tego pragnął, zapaliłam papierosa, położyłam się na dużym czerwonym dywanie z czerwoną poduchą pod głową, zamknęłam oczy i już mogłam spokojnie marzyć, że on przyszedł.

Wstęp do marzeń ON


Najważniejsze było, żeby się uśmiechać, Ola tak bardzo kochała mój uśmiech, więc uśmiechałem się cały dzień, potem wyczyściłem i spiłowałem paznokcie, szło mi bardzo opornie, następnie wziąłem pędzel i czarną farbę i zacząłem zamalowywać wszystkie inne imiona, które były powypisywane na ścianie, Oli imię zostawiłem, zapaliłem kubańskiego papierosa, wiedziałem jak bardzo lubi ten drażniący, oryginalny zapach amfory, podrzuciłem parę razy w powietrzu poduszkę, uklepałem ją wieloma ruchami, tak by nabrała kwadratowego kształtu, otworzyłem okno, spojrzałem na długą ulicę, „jeszcze jej nie widać” pomyślałem, zrobiło mi się smutno, przeszło mi nawet na myśl, że może nie przyjść, dzwonek, więc była już na schodach, kiedy patrzyłem przez okno, zapomniałem jednak, że dzwonek jest popsuty i że to widocznie jakiś podobny dźwięk gdzieś z daleka albo wymysł mojej wyobraźni, otworzyłem drzwi, nie było nikogo, ale ja powiedziałem „wejdź”, weszła do mojego pokoju, wiedziałem, że najważniejsze żebym nie przestawał się uśmiechać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz