Akcja;
wieczór przed kinem Rialto na Jeżycach, czas- początki lat 80-tych, dom Oli
styczeń 2017 roku, Miasto Oli – lato 2017 roku
Napisano;
22-23 SIERPNIA 2017 roku
siedząc tuż, tuż przed świtem na ławce z widokiem na most Queensboro,
popływa łódką na stawie w Central Parku, owładnie nią moc intelektualna, inspiracja twórcza, napisze w tamtych nowojorskich miejscach, coś dla siebie i innych, ktoś przeczyta, powie „fajne” albo „bardzo fajne”, a potem Ola pokocha kogoś, raz, drugi, trzeci / zrobi minkę słodką „przepraszam pomyłka”/, czwarty, aż będzie wiedzieć, że to najwspanialsza, prawdziwa miłość jest i urosną jej skrzydła i poleci wysoko ponad Nowym Jorkiem jak wielki, wolny PTAK i krzyknie pełną parą „to niesamowite Miasto jest, niech ludzie mówią co chcą!!!!!”
X x x
Minęło trzydzieści parę lat, Ola w
marzeniach noworocznych wpisała; pojechać we wrześniu do Nowego Jorku, podplan;
1. Spędzić cały dzień albo dwa w Metropolitan Muzeum of Art., 2. Spędzić cały
dzień albo dwa na ławce w Central Parku, 3. 11 września pomedytować za tych co
zginęli przy pomniku ofiar 4. Zrobić notatki do monodramy pt.Ola w Nowym Jorku,
5. Zobaczyć Renatkę .
I co??? I tylko zapytała Męża „mogę???” , a Mąż powiedział „pewnie, że tak,
jedź” i kupiła zaraz przelot, bo w styczniu najtaniej i oglądnęła po raz pewnie
kilkudziesięciokrotny Manhattan. Oglądając Woodego na nowojorskiej kanapie
piszącego, a raczej dyktującego swoją powieść, wyobraziła sobie siebie na
wielkim łóżku, zalanym nowojorskim, złotym światłem wrześniowym, wchodzącym do
pokoju przez szyby, z dwóch ogromnych okien, widziała zmieniającą
się z zielonych na złotą barwę liści drzew ulicznych i widziała Olę piszącą Scenę pierwszą , w nieskończonej ilości wersji, jedną za
drugą, niby sobowtór Woodego;
- uwielbiała Nowy Jork, idealizowała
go, aż do przesady /nie, nie to zbyt
romantycznie/,
- mimo pierwszych kolorów jesieni ,
miasto dla niej było czarno-białe i poruszało się w rytm melodii Gerszwina
/nie,nie czegoś tu brak/,
- o Nowym Jorku myślała równie romantycznie jak o wszystkim innym,
uwielbiała tłok i zamieszanie na ulicach, Nowy Jork kojarzył jej się z
seksownymi mężczyznami /zbyt manierycznie/,
- Nowy Jork według niej symbolizował rozkład współczesnej kultury, brak
prawości, który prowokował ludzi do chodzenia na skróty /zbyt moralizatorskie/,
- Nowy Jork tak jak Ola był miastem
odważnym, to cecha najważniejsza na świecie / górnolotnie/……..
Oluś
pokuś się o większą głębię !!!!
X x x
A później to już działo się jak w bajkowej karuzeli; Przyjaciółka zaprosiła
Olę na musical Upiór w Operze / ich najulubieńszy!!!/ w Majestic Theater na
Broodweyu, dała jej całą walizkę ekstra ciuchów i walizki z nowej kolekcji Paso
Dream Big, co by Ola mogła pojechać do Nowego Jorku jak DAMA, ha,ha NOWA TWARZ
OLI – OLA DAMA :-0
I Ola w szczęśliwościowym zawrocie głowy, żeby pociągnąć ostrym pędzlem
działań, dla stworzenia Oli Damy, zadzwoniła do bliskiej sercu fotografki Darii
„ A może by tak szybko sesję pt. Ola jedzie do Nowego Jorku” „Tak, tak już już, zaraz” usłyszała
entuzjastyczną odpowiedź. Entuzjazm, zaczarowana cecha ludzi szczęśliwych
i twórczych; na drugi dzień stylizacja w czterech odsłonach, a na następny,
pełen profesjonalizm, Ola na adrenalinie – modelka;
w parku, pod drzewem, na drzewie, nad stawem, na ławce, na kocu, na lotnisku, na tarasie widokowym, na schodach, na fotelu, brak umiejętności parkowania, jazda pod prąd, brak umiejętności opłaty za parking lotniskowy, znowu jazda pod prąd
i jeszcze poszukiwanie knajpki na Jeżycach, z dobrym światłem i klimatem, jest!!!, szybkie przebieranie się w kibelku i pozy - pod piecem, na piecu, przy kawie, przez okno, na ulicy.
Ufffff zmęczenie przyszło w domu, taaaakie – odezwładniające.
w parku, pod drzewem, na drzewie, nad stawem, na ławce, na kocu, na lotnisku, na tarasie widokowym, na schodach, na fotelu, brak umiejętności parkowania, jazda pod prąd, brak umiejętności opłaty za parking lotniskowy, znowu jazda pod prąd
i jeszcze poszukiwanie knajpki na Jeżycach, z dobrym światłem i klimatem, jest!!!, szybkie przebieranie się w kibelku i pozy - pod piecem, na piecu, przy kawie, przez okno, na ulicy.
Ufffff zmęczenie przyszło w domu, taaaakie – odezwładniające.
X x x
A teraz Ola już tylko uczy się mapy Nowego Jorku, kupiła kompas i uczy się
odróżniać north, east, south, west na mapie, uczy się stacji metra i położenia
Manhattanu do Brooklynu i Queens, bo w Ridgewood między Brooklynem, a Queensem będzie mieszkać i ogromne, ruchliwe ma motyle w brzuchu, także jogi nie może
ćwiczyć, ani w zasadzie nic robić. Och, ech to w takim razie DO ZOBACZENIA W
NOWYM JORKU!!!!
PS. Pierwszy mąż dostał ksywkę Tamten Mąż, żeby było jasne
PS 2 a te cudne, najcudniejsze zdjęcia Oli to oczywiście fotografka Daria https://www.facebook.com/DariaOlzackaFotografia/