9 Marca 2018 roku czyli historyjka
smutna i niesmutna
9 Marca wcześniej
Kiedy Ola była dziewczynką rytualnie wręcz prowadziła
w kalendarzyku TENO, różniącym się
jedynie co roku kolorem okładki, ranking dnia, w skali od -5 do + 5. Była bardzo
konsekwentna w systematycznym tworzeniu wykresów co najmniej w latach
1966-1972. Doprawdy nie wiem, skąd u Oli, dziewczynki, która żyła raczej w
świecie swojej wyobraźni tego rodzaju skrupulatność i zamiłowanie do statystyki
się wzięło. Ola niczym naukowiec dążyła do odkrycia dotąd nieustalonych nowych zależności,
których nikt nigdy nie badał. I tak Oli praca dała efekt- tabelaryczna forma oceny atrakcyjności
poszczególnych dni w roku, zebranie doprawdy dużej ilości danych, doprowadziło
Olę do stworzenia, ale też potwierdzenia teorii, że dzień 9 marca to
najsmutniejszy, najbardziej płaczliwy i beznadziejny dla Oli dzień w roku. Z
tego co na dzień dzisiejszy można sprawdzić 9 marca otrzymał co najmniej pięć minus piątek.
* * *
* * *
Ola wiele, wiele lat później poznała Ewę Ł., światowej sławy
profesorkę statystyki. Od Ewy, Ola usłyszała dowcip, który rozwalił całkowicie i
ostatecznie jej szukanie, właśnie w statystyce, odpowiedzi na nurtujące życiowe pytania.
„ Jeżeli jeden człowiek ma zatwardzenie, a drugi
rozwolnienie to statystycznie mają uregulowany stolec”.
Ha, ha i Ola przestała wierzyć w jakiekolwiek wykresy
i analizy, a zawierzyła jedynie emocjom, energii i działaniu / działaniu, także
statycznemu czyli medytacji /.
9 Marca 2018
roku piątek
Tego dnia pogoda była doprawdy, ciągle w stylu „obrzydliwy marzec”- śnieg z deszczem i zimny
wiatr. Ola jednak mimo niekorzystnej aury postanowiła zabrać Dzieciaszki na
wycieczkę na Maltę, by jej ukochana Córeczka, zmęczona już trwającą dziewięć
miesięcy ciążą, mogła zdrzemnąć się choć trochę pod cieplutkim camel-kocykiem.
Ola w swój mały plecaczek, uroczą nagrodę za
wyróżnienie z festiwalu Na Szagę, spakowała dwa banany, mandarynki, wodę
żywiec, książeczkę z dedykacją dla Alicji o bohaterskim psie z Alaski,
stworzoną przez Oli Dorotkę i karty DIXIT bez pudełka, po czym wskoczyła do
swojego czarno-czerwonego Opelka i ruszyła na drugi koniec miasta do
przedszkola o wdzięcznej nazwie Mistrzowie Zabawy.
Córka
Piątkowe
zabawki
W każdy piątek do przedszkola dzieci mogą przynosić
swoje ulubione zabawki, mimo, że regulamin przedszkolny ograniczył ilość
przynoszonych zabawek do pięciu i tak dla pań przedszkolanek był to dzień
najtrudniejszy w tygodniu. Odnalezienie zabawek,
przyporządkowanie ich do poszczególnych dzieci i spakowanie w komplecie do
plecaczków w czas wyjścia stanowiło dla dzieci i opiekunów nie lada wyzwanie i
trwało doprawdy długo. Ola cierpliwie czekała oglądając na szklanych drzwiach przyklejone zdjęcie czerwonej straży pożarnej z
ogłoszeniem zrozpaczonego Michała poszukującego swojej zaginionej zabawki z
zeszłego piątku. Ufff wyjście z Dzieciaszkami z przedszkola zostało ogarnięte.
Piotrek
Na ulubionym placu zabaw dzieci na Malcie Jurek huśta
się w nieskończoność na błękitnej oponie, mimo pomimo, że nie wygląda na
zadowolonego nie ma zamiaru zakończyć zabawy. Ola cierpliwie krzyczy do każdego
pchnięcia tekst z ich ulubionej bajki Kot w butach „ z drogi śledzie, bo
Jurasek jedzie”. Pod kolor huśtawki pokazuje się też skrawek błękitnego nieba. W
tym czasie jak spod ziemi na placu zabaw pojawia się przystojny blondynek z
twarzą pełną piegów i kręci się do zawrotu głowy na jednoosobowym, zielonym
siedzisku w kształcie tulipana. Alicja chciałaby
się pokręcić, podchodzi do kręciołka „czy mogłabym” mówi cichutko, chłopiec
błyskawicznie zwalnia miejsce, wyraża aktywność w kręceniu Alicji, Alicja
cieszy się, jej długi blond warkocz śmiga od pędu powietrza. „ jestem Piotrek, chcesz
się pobawić?” pyta blondynek „tak chcę, mam na imię Alicja, mam 4 i pół roku,
tam jest moja Babcia i młodszy brat, a ty masz taką kurtkę identyczną jak mój
brat, ale oczywiście dużo większą” mówi bez zatrzymanki uśmiechając się
radośnie. Piotrek szybko przejmuje dowodzenie w zabawie, biegają po ścieżkach kolorowych,
gumowych groszków, Piotrek jest zawsze szybszy, ma dobre do biegania sportowe
buty, Alicja w różowych kaloszach biega zdecydowanie wolniej, zmęczona
przegrywanym bieganiem wchodzi na wieże konstrukcji i gotuje dla wszystkich na niby
zupę pomidorową, dla Jurka tak jak on lubi, z makaronem. Piotrek popisuje się
przeskakując z jednego podwyższenia konstrukcji na drugie, iście cyrkowa
akrobacja. Robi się późno, Ola z dziećmi muszą wracać. Alicja z Piotrkiem
żegnają się. Szczęśliwa Alicja mówi do Oli „tak długo, tak długo czekałam , szukałam
przyjaciela, teraz znalazłam, Piotrek to przyjaciel idealny, jest bardzo
sympatyczny, on chyba też mnie polubił, bo przecież też jestem sympatyczna”.
Pani i psy; czarny i biały
Po drodze na wielkiej łące spotykają Panią, która
rzuca w dal dużemu czarnemu psu wielki kij, pies z wyraźnym uśmiechem na pysku
aportuje zwinnie, kładzie kij przy nogach Pani, przy nogach Pani stoi jeszcze drugi piesek, mały, biały, Alicja zaczyna rozmowę, pyta o płeć pieska, Pani z kolei pyta ile
lat ma Alicja , Alicja odpowiada; „27 kwietnia kończę cztery i pół”, Pani z uśmiechem „ho, ho to nawet ja nie wiem
kiedy kończę połówkę lat”, a Jurek wtrąca się w rozmowę „kocham tego białego
pieska, jest taki spokojny” „jest spokojny, bo doprawdy wiele już przeżył w
swoim życiu” - Pani rzuca to zdanie w przestrzeń, Ola dokładnie rozumie co Pani
ma na myśli, czuje niesamowitą siłę życzliwości tej rozmowy .
Fotograf
Przechodzą z drogi z przekreślonym na czerwono rowerem
na drogę z przekreślonym na czerwono pieszym, zaczyna sypać z nieba śnieg,
jezioro pokryte jest lodem i ogromną ilością czarnych i białych ptaków. Z
krzaków niespodziewanie, niby duch wyłania się Pan, rozstawia na wielkim statywie ogromny
profesjonalny aparat fotograficzny, celuje obiektyw w jezioro. W tym momencie w
niebo wzbija się wielka chmura czarnych i białych ptaków, aż słychać trzepot
skrzydeł. Panu na pewno udało się zrobić niesamowicie dobre zdjęcie.
Zaginął
Blisko samochodu na drzewie wisi ogłoszenie o
zaginionym panu. Dzieci zatrzymują się na dłużej, zdjęcie i opowieść Oli tłumacząca
znaczenie zdjęcia robi na dzieciach wielkie wrażenie. W drodze do domu Jurek
jak zawsze usypia, kiedy nie do końca obudzony wchodzi do mieszkania od razu informuje rodziców - „a
jeden pan zginął”.
Córka
Ola widzi swoją piękną córkę, z przepięknym karkiem o
gładziutkiej aksamitnej skórze, Córka ubrała śliczna błękitną tunikę, która
odbija się w wyjątkowo dziś błękitnych oczach, duży brzuszek z Perłą widocznie
obniżył się, jakby Perła zjechała windą z piętra na parter.
Opowieść z
karty DIXIT Oli i Alicji – historia smutna i niesmutna
Usiedli w trójkę na kanapie. A właściwie usiedli w dwójkę – Ola i Alicja, bo Jurek dziczył. Ola wyciągnęła losowo kartę z gry
DIXIT i rozpoczęła grę, którą sama wymyśliła. Przekręciła błękitną klepsydrę i
jako pierwsza rozpoczęła dwuminutową opowieść pt. Co widzę na obrazku. Ilustracja karty DIXIT przedstawiała płaczącą
głowę jelenia wiszącą na ścianie, więc trudno było stworzyć coś choć trochę
optymistycznego. Ola dobierała słowa na bieżąco, nie miała wcześniej żadnej
koncepcji do narracji. „ Dawno, dawno temu w małym białym domku mieszkał kotek.
Wszystko w domku było koloru białego, ściany, meble, mleczko w miseczce kotka,
a i sam kotek miał białe futerko. Nasz bohater kotek niczego się nie bał.
Mieszkał sobie grzecznie w białym domku, w pokoju, gdzie na podłodze leżał jego
popielaty koszyczek, do spania i do siedzenia,
pełen żółtego piasku. Obok miseczki z mleczkiem stała miseczka z wodą.
Kotek bardzo zadowolony ze swojego życia uśmiechał się dużo i często z
zadowoleniem wyciągał swój koci grzbiet. W domku oprócz kotka mieszkał Pan. Pan
bardzo lubił polować na różne zwierzęta w lesie. Któregoś dnia Pan pojechał na
polowanie i na tym polowaniu zastrzelił ogromnego jelenia. Przywiózł go na
podwórko przed domem, tam odciął mu głowę, spreparował, umieścił na drewnianej
płycie i powiesił na ścianie w pokoju, gdzie mieszkał kotek. Jeleń wisząc na
ścianie zaczął bardzo płakać. Nie wiadomo skąd brały się w jego oczach takie
ogromne ilości łez. Łzy wylewały się z oczu jelenia ogromnymi strumieniami i
spływały na podłogę pokoju. Powoli woda łzowa zaczęła zalewać pokój. Z wody
zrobił się rwący strumień, a nawet cała rzeka. Kotek patrzył przerażony jak
woda porywa jego koszyczek i miseczki. Ojej, ojej – krzyczał kotek i uciekł na drzewo, które rosło na zewnątrz
domku. Na głośne miaukliwe krzyki kotka przybiegł Pan i jego piesek, zobaczyli
co się dzieje i żeby temu zaradzić wzięli pozostawioną na podwórku resztkę
jelenia. Przytachali tę resztkę do pokoju, zdjęli głowę jelenia ze ściany,
skleili głowę z szyją. Nagle jelonek ożył, przestał płakać, nawet się
uśmiechnął, wtedy Pan otworzył drzwi i jelonek poszedł całkiem uradowany”.
Piasek w klepsydrze przestał się przesypywać i Ola zakończyła swoją opowieść.
„Ale ja nie chce takiej smutnej opowieści” –
powiedziała Alicja skręcając się spiralnie na swojej zielonej huśtawce, „A ja
właśnie chcę smutną” dopowiedział Jurek ciągle fikając koziołki.
Teraz przyszła kolei na historyjkę Alicji, wszyscy czekali w napięciu jak sobie poradzi z opowiadaniem. Nim jeszcze Alicja rozpoczęła opowieść przypomniała sobie jak w zeszłym roku była z Babcią na wycieczce w zamku w Kórniku i tam weszła do Sali, gdzie na ścianie znajdowały się głowy jej ulubionych afrykańskich zwierząt; zebry, nosorożca, żyrafy, hipopotama, antylopy i bawoła. Bardzo ją to zdziwiło. Ponieważ zwierzątka wyglądały jak żywe, więc Alicja była pewna, że ze względu na małą przestrzeń pomieszczenia, w pokoju znajdowały się jedynie głowy zwierząt, a ich resztka pozostawała na zewnątrz. I z tą koncepcją Alicja rozpoczęła opowiadanie; " Kiedyś--- tu zawiesiła głos i przyjęła dziwną stylistykę relacjonowania- żył sobie kotek, który--- mieszkał w małej budce,----- że niczego mu nie brakowało do szczęścia. Kotek --- miał przyjaciela, jelenia, który mieszkał z nim w budce, ale tak nie do końca, bo w budce mieszkała jedynie głowa jelenia, cała reszta była na zewnątrz, jeleń --- lubił swój domek, ponieważ mógł być ze swoim przyjacielem kotkiem. Jednak--- dlatego, że cały nie mieścił się w budce musieli zrobić dziurę w ścianie i jeleń mógł zaglądać do kotka i rozmawiać z nim, a nie raz ---- nawet podjadać jakieś pyszne smakołyki, wstawiając jedynie głowę przez ścianę. Kotek --- bardzo się cieszył, także z tego, że miał trzy miseczki; z mleczkiem, z myszkami, wodą i też bardzo się cieszył, że ma kolegę, nic nie brakowało mu do szczęścia, miał jeszcze przyjaciół --- zebrę, antylopę, hipcia i wiele zwierzątek małych i dużych, właściwie nie mieściły się one w małej budce, więc przychodziły do niego w odwiedziny i wchodziły jedynie samą głową, ewentualnie pyszczkiem i mogły spróbować mleczka kokosowego, którym częstował je kotek. Kotek miał jeszcze miseczkę z mleczkiem od krówki i z myszkami i z -------- aaa karmą!!!! I bardzo fajnie i miło mu się żyło to już wszystko juuuuuuuż”.
Teraz przyszła kolei na historyjkę Alicji, wszyscy czekali w napięciu jak sobie poradzi z opowiadaniem. Nim jeszcze Alicja rozpoczęła opowieść przypomniała sobie jak w zeszłym roku była z Babcią na wycieczce w zamku w Kórniku i tam weszła do Sali, gdzie na ścianie znajdowały się głowy jej ulubionych afrykańskich zwierząt; zebry, nosorożca, żyrafy, hipopotama, antylopy i bawoła. Bardzo ją to zdziwiło. Ponieważ zwierzątka wyglądały jak żywe, więc Alicja była pewna, że ze względu na małą przestrzeń pomieszczenia, w pokoju znajdowały się jedynie głowy zwierząt, a ich resztka pozostawała na zewnątrz. I z tą koncepcją Alicja rozpoczęła opowiadanie; " Kiedyś--- tu zawiesiła głos i przyjęła dziwną stylistykę relacjonowania- żył sobie kotek, który--- mieszkał w małej budce,----- że niczego mu nie brakowało do szczęścia. Kotek --- miał przyjaciela, jelenia, który mieszkał z nim w budce, ale tak nie do końca, bo w budce mieszkała jedynie głowa jelenia, cała reszta była na zewnątrz, jeleń --- lubił swój domek, ponieważ mógł być ze swoim przyjacielem kotkiem. Jednak--- dlatego, że cały nie mieścił się w budce musieli zrobić dziurę w ścianie i jeleń mógł zaglądać do kotka i rozmawiać z nim, a nie raz ---- nawet podjadać jakieś pyszne smakołyki, wstawiając jedynie głowę przez ścianę. Kotek --- bardzo się cieszył, także z tego, że miał trzy miseczki; z mleczkiem, z myszkami, wodą i też bardzo się cieszył, że ma kolegę, nic nie brakowało mu do szczęścia, miał jeszcze przyjaciół --- zebrę, antylopę, hipcia i wiele zwierzątek małych i dużych, właściwie nie mieściły się one w małej budce, więc przychodziły do niego w odwiedziny i wchodziły jedynie samą głową, ewentualnie pyszczkiem i mogły spróbować mleczka kokosowego, którym częstował je kotek. Kotek miał jeszcze miseczkę z mleczkiem od krówki i z myszkami i z -------- aaa karmą!!!! I bardzo fajnie i miło mu się żyło to już wszystko juuuuuuuż”.
A Jurek, jak przyszła jego kolei to nic nie opowiadał
tylko psocił jak ten wielki psotnik, a także przeszkadzał we wszystkich
działaniach jak tylko mógł.
EPILOG
Minęło 16 dni od tych wydarzeń i w Palmową Niedzielę
na świat przyszła Łucja zwana Perłą. Ola szybko pomknęła do szpitala zobaczyć
Córeczkę z córeczką. A Córeczka miała oczy jasno zielone, takie świetliste, a
Nowa Wnuczka była baaardzo długa z czarnymi oczyma jak latarenki. Ola
szybciutko nadmuchała swoje serduszko w wielki balonik i zrobiło się dużo
wolnego miejsca nie tylko na głowę Łucji, ale na nią całą.
A w Święta Wielkiejnocy Alicja przyniosła do Babci
mały plecaczek z różowymi balerinkami w jednorożce „no wiesz Babciu, zabierz
ten plecaczek jak znowu pójdziemy na wycieczkę na Maltę, żebym mogła szybciej
biegać, gdy spotkam Piotrka”,
zapraszam do poczytania najpopularniejszego postu
http://60twarzyoli.blogspot.com/2017/12/jak-internet-znalaz-anioa-jak-ola.html
Ola
zapraszam do poczytania najpopularniejszego postu
http://60twarzyoli.blogspot.com/2017/12/jak-internet-znalaz-anioa-jak-ola.html
Ola