czwartek, 29 grudnia 2016

SYLWESTER 2016 CZYLI Z PAMIĘTNIKA DOJRZEWAJĄCEJ OLI

Sylwester 2016  czyli z pamiętnika  dojrzewającej Oli
*
Tuż przed Nowym Rokiem 1965 Ola z Dziolkiem stanęły przed szerokim parapetem okna Szkoły Podstawowej nr 6 i zaczęły obliczać ile będą miały lat podczas Sylwestra 2000 roku, kiedy wyszło im, że 45 zgodnie stwierdziły, iż spędzą tego Sylwestra na kanapie przed telewizorem, bo na nic innego nie będą miały siły.
*
Ola nigdy nie lubiła Sylwestra, pewnie dlatego, że jej były mąż, który w Sylwestra miał urodziny, okazał się alkoholikiem i wszystkie  28 Sylwestrów z nim spędzonych stały się nieudane  ze względu na to, iż  właśnie w tym dniu zazwyczaj zmieniał się   z dr Jekylla w Mr. Hyde. I lepiej dokładnie nie tłumaczyć na czym ta zmiana polegała. Kto to przeżył ten wie.
*

Tak naprawdę super fajny Sylwester Oli to ten w Kamieńczyku w 2010 roku, a może nawet nie Sylwester , ale spacer na nartkach z pieskami po okolicach, co dokumentuje zdjęciami do niniejszego postu dla poprawienia atmosfery.
*
Poniżej przedstawiam mix myśli i mikro historyjek z zapisków Oli lata 1969-1972;

Co to? Światło? Zbliża się? Oddala? Nie, nie….. wciąż tak samo daleko

Prostopadła do rzeczywistości postanowiłam zostać sama

Rozebrali mnie do naga. Czułam się obdarta ze skóry, ale nie z dumy. Duma jako coś niematerialnego, coś czego nie można wyrwać z wnętrzności tkwiła we mnie.

Dlaczego nie urodziłam się na samotnej wyspie? Dlaczego nie mogłam żyć tam tylko i wiedzieć jedynie co to szczęście i nic poza szczęściem nie rozumiejąc. Chodziłabym na rękach wśród gąszczy winorośli i do moich ust wpadałyby   świeże owoce. Nic innego prócz samego istnienia nie przychodziłoby mi do głowy.

Nie mam siły zupełnie na nic. Mogą mnie rozbić na atomy i posadzić na krześle elektrycznym, mam w sobie jedynie bezwład.



Ola MYŚL, KOCHAJ I RZUCAJ SZKLANKAMI PEŁNYMI HERBATY PROSTO W OKNO!!!!!!

Ola i Mrówka

Stanęłam w zielonym ogrodzie, a mrówki uparcie spadały mi za kołnierz bluzki. Bluzka była biała w kolorze i  gładka, jedwabista, tak że rozchodzące się po materiale czarne mrówki  sprawiały wrażenie ruchomych groszków na jej fakturze, część chodziła bezpośrednio po skórze pleców. Jedna z mrówek, najbardziej odważna  przewędrowała przez szyje, brodę, policzek i wdrapała się na czubek mojego nosa. Patrzyła zdziwiona w moje wielkie /dla niej/ oko, a ja patrzyłam w jej małe ślepka. Ból spojrzenia obu nas przeszywał przestrzeń. Jednak gdy jedna z towarzyszek mrówki przemaszerowała pod moja pachę, prócz bólu poczęły się pojawiać w moich oczach czerwone ogniki śmiechu. Czerwone ogniki wibrowały co chwila wpadając na ciemnogranatowe bólu i ze względu na oszałamiającą szybkość czerwonych, nie było wiadomo, które ogniki zwyciężają w ilości. Mrówka przy oku wyczuła zmianę sytuacji, chociaż nie  rozumiała przyczyny. Nurtująca mrówkę niewiedza w rezultacie doprowadziła do tego, że odwróciła się ona o 180 stopni w ruchu nibynic tyłem do mnie i z takim samym uporem wpatrywała się w zielony ogród. Jednak gdy po ogrodzie zaczęły skakać czerwone zające obrażona zdecydowanie na cały świat wróciła do swoich współtowarzyszy na moje niedomyte plecy kontynuując wieczną wędrówkę pod białą bluzką.
Morały
1.    Mrówka tez człowiek może się obrazić,
2.    Dużo małego może sprawić taki sam ból jak mało dużego,
3.    Śmiech nie zawsze jest oznaką radości,
4.    Należy wierzyć w czerwone zające.


Ola Sarenka

Sarenka o grubych udach I smutnym uśmiechu skakała trochę słoniowato po leśnym posłaniu. Wydawało jej się, że jest najbardziej urocza ze wszystkich sarenek. Jednak nie rozumiała dlaczego I z tego powodu było jej bardzo przykro, że żaden ze zwierzaczków nie chce z nią odbyć stosunku płciowego. Inne zwierzaki takie jak ; sowa-przemądrzałka, pszczółka-pracusia, żabka inteligencik, czy krówka-ciągnutka spółkowały po dziesięć razy na dobę i robiły zadowolone minki. Sarenka po długich rozważaniach pt. dlaczego tak jest, doszła do wniosku, że to ze względu na jej brak urody. I kiedy już zbliżała się do momentu całkowitego załamania na polanie pojawił się piękny rogacz  sarenką  zainteresowany, co wyraźnie dało się zauważyć po jego zalotnych ruchach. Rozpoczęli współżycie na polanie.  Bardzo im się spieszyło i w ciągu jednej nocy przeżyli wszystko co inne zwierzaczki  sowa-przemądrzalka, pszczółka-pracusia, żabka /…/ razem wzięte. Po intensywnej seksem nocy nad ranem sarenka usnęła, lecz nigdy już się nie obudziła, gdyż umarła z przemęczenia.
Morały
1.    Nie żądaj za pierwszym razem wszystkiego,
2.    Nie zazdrość innym czego sama nie doznałaś,
3.    Nie bierz sobie rogacza na jedna noc,
4.    Grube uda I słoniowate podskoki nie znaczą, że nie znajdziesz sobie kochanka,
5.    Zwierzątka maja te same problem co ludzie, nie jesteś sam.

 Ola Czerwony Spódniczka

Pewnego dnia Czerwony Spódniczka poszedł do babci. Idzie sobie przez las i podśpiewuje, aż tu zza krzaka wyskoczył wilk. Czerwony Spódniczka kochał się potajemnie w wilku , więc zrobił szybko kokieteryjną minkę I powiedział “A ja pod spódniczką nie noszę majteczek wilczku”. Na to wilk “ no to zdejmij jeszcze spódniczkę i połóż się w krzakach”. Czerwony Spódniczek zrobił to o co prosił wilk. A wilk w tym czasie porwał koszyczek ze smakołykami dla babci i uciekł. Czerwony Spódniczka długo czekał na wilczka, aż zniecierpliwiony wziął gruby patyczek I sam sprawił sobie przyjemność. A wilk roztyty włóczył się po lasach. / błagam nie pytajcie mnie dlaczego jest rodzaj męski i patyczek gruby do onanizmu, nie znam odpowiedzi, po prostu przepisuje jak było J)) / .
Morały;
1.    jak żresz a nie kochasz to tyjesz,
2.    jak chcesz to znajdź tego, który też chce.
3.    Przez żołądek do serca mężczyzny

Żabka I Bocian

Żabce I Bocianowi dobrze się żyło ze sobą. Kiedy chcieli się kochać Żabka, ponieważ miała wyrobione kończyny podskakiwała na wysokość górnego początku nóg Bociana i wszystko układało się wspaniale i harmonijnie. Jednak pewnego majowego czasu Żabka podglądnęła dwoje zakochanych ludzi  siedzących na ławce w cienistej alejce. Całowali się. Żabka krzyknęła “ nie jestem gorsza”. Od tego czasu codziennie, żmudnie I wytrwale ćwiczyła skoki w wzwyż. Kiedy doskakiwała do górnych gałęzi topoli rzekła do siebie “już czas” . Przed samym spółkowaniem kiedy jak zawsze miała podskoczyć i Bociek był gotowy  Żabka podskoczyła do wysokości głowy i nim Bociek zdążył się zorientować wpadła mu do dzioba, dalej do gardła, jeszcze dalej do żołądka, czyli po prostu ją zjadł. Lamentowi I płaczą Boćka nie było końca.
Morały;
1.    nie należy bezkrytycznie naśladować ludzi,
2.    Żaba z bocianem to niezbyt dobrana para.
3.    Jak jest dobrze nie pragnij więcej,
4.    Patrz co żresz.

Ola pacyfistka

Postanowiłem nazwać się pacyfistką. Już od dzieciństwa kochałem ludzi na równi ze zwierzętami. Rozdawałem landrynki dzieciom i psom. Wędrowałem po świecie i czyniłem wszystkim dobrze. Jadłem tylko to co mi dawali, a resztki rozrzucałem ptakom. Kiedy już byłem zmęczony olbrzymią drogą jaką przebyłem , zdecydowałem się osiedlić na zawsze w małej chatce na skraju lasu. Chatka była niezwykle przytulna i czysta. Wiodłem w niej spokojną pełną miłości egzystencję. Na białych drzwiach chatki przyczepiłem karteczkę “bez względu na to skąd przybyłeś i dokąd zmierzasz jesteś zawsze mile widziany w moim domu”. Po powrocie ze spaceru usiadłem w pokoju w bujanym fotelu i rozpocząłem rozmyślania kto pierwszy odwiedzi mój dom. Nagle usłyszałem ogromny huk, drzwi zostały wywarzane i do pomieszczenia wtargnęło dwóch mężczyzn, podbiegli do mnie i wypruli moje wnętrzności.

Bez względu na kolor skóry powinniśmy ubierać czerwone czapki z pomponikiem i biało-zielone kolanówki.


Wszystkiego najlepszego na Nowy ROK 2017 !!!!!





czwartek, 22 grudnia 2016

OPOWIEŚĆ WIGILIJNA

Opowieść Wigilijna 
Akcja; 9 kwietnia 1955 roku, 20 czerwca 2016 roku, 29 czerwca 2016 roku
Miejsce; Narodowy Park Kouchibouguac w Kanadzie, ogród koło domu Renatki w Ottawie
Napisano; 19- 22 grudnia 2016 roku



9 kwietnia 1955 roku urodziły się, jak to często w bajkach bywa,  dwie śliczne czarnowłose dziewczynki; jedna o  imieniu Nszo-Czi /czyli Letni, a może Piękny Dzień/ w wielkim wigwamie na polanie w rezerwacie Indian Migmagów, w Nowym Brunszwiku, prowincji Kanady, nad malowniczą rzeką  Kouchibouguac / co znaczy rzeka długiej fali , a może rzeka dalekich pływów/ w pobliżu Oceanu. Poród odbierała akuszerka, a Babcia Nszo-Czi smarowała  rodzącej  brzuch wonnymi przeciwbólowymi ziołami i trzymała ją przez cały czas porodu za rękę; 
a druga dziewczynka o imieniu Ola /czyli popularne i serdeczne hiszpańskie powitanie/ na wielkim łóżku w żółtej kamienicy na rynku Małego Miasteczka gdzieś w centrum Polski,   na świat pomagał Oli wydostać się  Dziadek lekarz, a Babcia Oli  przebywała niewiadomogdzie. 
Obie Mamy Dziewczynek bardzo młodziutkie, miały drobną budowę ciała, długie włosy zaplecione w dwa warkocze i sprawowały się w trakcie tego najtrudniejszego zadania dla kobiety - bardzo dzielnie.
Nasze astrologiczne bliźniaczki, przyszły na świat w pierwszych znakach zodiaku czyli jako indiański sokół i bardziej popularny  baran i posiadały dokładnie takie cechy jakie tym znakom przypisywano, czyli  cechy  wolności i niezależności, z duszą nieposkromioną, ceniące przygody i nowe wyzwania, nie uznające kompromisów, ufające sobie, działająca szybko, instynktownie, przy tym z dobrą intuicją, szczere, oddane przyjaciółki, osoby, które w miłości chcą być uwielbiane, lubiące, seks, wręcz realizujące się przez seks, och , ach takie właśnie dokładnie One były.  Ze wspólnych rzeczy można byłoby wymieniać w nieskończoność, i tak ; długie ciemne twarde włosy, ogromne, niezmiennie radosne duże oczy dość głęboko osadzone, smukłą kibić, z tendencją z wiekiem do tłuściutkich wałeczków, cudowni mężowie, którzy nazywali je swoimi  Kuguar czyli pumą, określenie oprócz dzikiego , nieokiełzanego zwierzęcia dotyczy też  kobiety temperamentnej, której sztuka miłosna nie jest obca i którą charakteryzuje nieustanna gotowość na seks, obie uśmiechały się do nazywania je Kuguar, bo to także określenie miłosne i pieszczotliwe, dające poczucie wyzwolenia i niezależności jednocześnie, tak bardzo im  potrzebne.
Obie miały dwoje cudownych dzieci, które puściły światu jak wystrzelone strzały, nadając im tylko właściwy kierunek.
Obie kochały ruch; Nszo-Czi zakochana w pływaniu na kanou, startowała w najważniejszych w świecie morderczych wyścigach długodystansowych na kilkaset kilometrów , a Ola w dzieciństwie pływała sportowo, a teraz umiłowała  jogę, bardziej dynamiczną asztangę.
Obie na dnie duszy były romantyczkami, lecz miłość dla nich to przede wszystkim szczęście spełnienia i monogamia.
Od pokoleń po linii żeńskiej ze strony matek miały zdolności  parapsychiczne, potrafiły wróżyć z kart, określać ludzi po aurze , były też mistycznie połączone z księżycem/…/
Można by było wiele, ale czas przedświąteczny pędzi, a to ma być Opowieść Wigilijna, muszę się spieszyć by do jutra  zdążyć  ;-)))))
***
Jest poniedziałek 20 czerwca 2016 r.  Nszo-Czi ubrana w swoją nieśmiertelną skórzaną kamizelkę  z frędzlami, z wplecioną z też skórzanych rzemyków opaską we włosach, gra cichą spokojną melodię na szamańskim długim flecie siedząc przy ognisku w blasku ognia i w różowym świetle  księżyca, który teraz w pełni dzikiej truskawki dawał jej magiczną siłę, tak jak jej przodkom, którzy ta nazwę dla księżyca wymyślili jako sygnał do zbioru truskawek. Siedziała  przy ognisku rozpalonym na brzegu rzeki Kouchibouguac, gdzie jej bracia  siostry zamieszkiwali od zawsze i  gdzie od 1969 roku  powstał Park Narodowy Kouchibouguac, od nazwy rzeki. Park, który od lat  zatrudniał Nszo-Czi by opowieścią , tańcem i strojem przekazywała historię i kulturę Indian Migmagów.
*
Tego samego wieczoru, w świetle tego samego księżyca w truskawkowej czerwcowej pełni  Ola leżała w hamaku w ogródku swojej przyjaciółki Renatki gdzieś na przedmieściach Ottawy, patrząc z zachwytem w niebo, którego w Kanadzie jest dużo, dużo więcej niż w Europie.
Jutro ruszają na tereny Indian Migmagów, pełnych nazw, które pozostawili; półwysep Gaspe, wyspa Bonaventura i inne atrakcje Zatoki Św. Wawrzyńca, by poczuć ducha wielkiej Przyrody Manitou, zjednoczyć sie tak jak to tylko Indianie potrafili ze wszechświatem, zobaczyć wieloryby, czarnego niedźwiedzia, największe kolonie głuptaków na świecie, foki, orły, sokoły /…/ zobaczyć skałę Rocher Perce z największymi pływami, zrozumieć magie ogromnych  przypływów i mieszania  się życia wody słonej i słodkiej, cierpliwości oczekiwania na swoją kolei, chodzenia po górach bez szlaków przy zapachu i śladach niedźwiedzi, drogi pełnych niezapominajek, strumieni, niespodzianek.

Patrząc na księżyc przypomniała sobie małą Olę czytającą z rozpaloną entuzjazmem twarzą Włóczęgów Północy, cudowną historię przyjaźni niedźwiadka Nuki z psem Mikim czyż mogła przypuszczać że  ta przygoda dotknie ją tak blisko.
I kiedy nasyciła się wielkimi miastami Kanady; Montreal, Toronto, Ottawa, które całe życie były tylko nazwami na mapie w atlasie szkolnego podręcznika mogła spróbować poczuć przestrzeń i lekkość tej wielkiej dzikiej krainy, tak przyjaznej dla wszystkich, takiej przytulnej i jednocześnie wymagającej od wszystkich aktywności, pracowitości i odwagi.
Jutro jadą, uśmiechnęła się Ola.
*

W planie wyprawy Oli i Renaty był Narodowy Park Kouchibouguac pełen plaż, lagun, piaszczystych wysp, słonych bagien, rozlewisk po horyzont, pełen rzadkich zwierząt I ptaków. Przyjechały w ulewnym  deszczu. W informacji Parku  najsympatyczniejszy pan jakiego Ola spotkała w życiu , który czytał w ich pragnieniach, zaopatrzył je w mapki okolic, drewno na ognisko i z uśmiechem wręczył im zaproszenie na jutro rano, w imieniu Indian plemienia Migmagów, do wigwamu  na polanie.
*
Kiedy rano weszły do ogromnego namiotu Indian była już tam Nszo-Czi z mężem i młodym mężczyzną.  Wkoło na sznurach wisiały skóry zabitych zwierząt ułożone według siły i wielkości; szop pracz, skunks, lis, wilk, ryś, żbik i  puma -  Kuguar.
Ola poczuła się dziwnie w sąsiedztwie zabitych zwierząt, lecz nagle spojrzała w oczy Nszo-Czi i zobaczyła w nich jak na przyspieszonym filmie całą historię Indian i zrozumiała, że zabijają wszyscy by przeżyć i takie są tutaj odwieczne prawa natury. Nszo-Czi rozpoczęła swoją opowieść po angielsku, mąż tłumaczył zebranym po francusku, a w tym czasie Renatka tłumaczyła Oli na polski, co Ola skrzętnie zanotowała, oto opowieść;
Dawno, dawno temu Misiu I Lisek żyli w wielkiej przyjaźni, a Misiu miał przepiękny długi puszysty ogon. Dwaj przyjaciele wszędzie chodzili razem, byli weseli i szczęśliwi, bawili się, biegali, fikali koziołki i śpiewali wesołe piosenki, w stylu “Wędrowali szewcy przez zielony las, nie mieli pieniędzy ,ale mieli czas” .
Podczas jednej wędrówki nagle Misiu zszedł z drogi i wskoczył szybciutko na drzewo, na szczycie znalazł  dziuple z miodem dzikich pszczół, a wiecie, że nie ma nic  wspanialszego dla Misia niż smak świeżego miodziku, Lisek patrzył  z fascynacją na prawie latajacego po drzewach Misia, dotychczas myślał, że fruwać potrafią jedynie ptaki.
Powoli lato przechodziło w jesień, a wczesna jesień w jesień późną, Lisek ze zdziwieniem obserwował zmianę zachowania Misia. Niedźwiadek robił się coraz bardziej ospały, nie chciał się bawić, zaczął tyć, zajadał się dziwnymi rzeczami jak suche liście, mech, a nawet patyki, coraz mniej chętnie wychodził z jaskini na zewnątrz, dużo spał. Lisek nie rozumiał dlaczego, aż pewnego dnia Misiu poszedł spać do gawry i już nie dał się obudzić Liskowi, więc Lisek musiał bawić się sam, co mu się wcale nie podobało.
Misiu spał w swojej jaskini, ale któregoś dnia obudził się, ponieważ mocno zachciało mu się kupkę, byłoby dużym zmartwieniem gdyby od kupki uległ zabrudzeniu  jego śliczny ogon, z którego był taki dumny, więc wyszedł na zewnątrz,
Zrobił kupkę, poczuł wtedy, że jest bardzo głodny i  zaczął  szukać Liska, chodził po lesie i wołał "LISKU, LISKU", aż doszedł do norki Liska, znowu krzyczy "LISKU, LISKU". Zobaczył ślady na śniegu. Ponieważ  w czasie kiedy Misiu spał spadł śnieg, zaczęła się prawdziwa zima, Miś doszedł po  widocznych śladach nad jezioro. Tam zobaczył  Liska, a tuż obok przerębli  na lodzie leżało kilkanaście ryb złowionych przez Liska. Misiu zaczął mruczeć, bo był bardzo głodny mówi “Lisku, bracie mój co myślisz o podzieleniu się ze mną” Lisek odpowiada “Ja nie mogę się z Tobą podzielić, znasz prawo, każdy musi swoje jedzenie zdobyć sam!!!!” “A czy mogę łowić ryby w twojej dziurze?” pyta Miś. “ Tak” odpowiada Lis, “Ale ja już tam  wszystkie ryby złowiłem”. Misiu zobaczył dużą rybę leżąca na lodzie i poczuł jak mu w brzuchu burczy. Więc włożył łapę do dziury. Nie było żadnej ryby. Lis powoli odchodził. “Co ja mam zrobić? “ pyta Miś. Lis powiedział “Masz taki długi ogon włóż go do wody”, a Miś na to pyta “A skąd będę wiedział, że tam jest ryba nie widać przez lód” . Ale mimo wątpliwości, bardzo głodny, włożył ogon do wody, a Lis się śmiał, pękał ze śmiechu, Miś nie rozumiał co jest takie śmieszne. Lis powiedział “Robimy za dużo hałasu. Ja pójdę dalej na górkę i jak zobaczę, że masz rybę podskoczę w górę i zawołam “Ciągnij”. Lis poszedł na górkę i ciągle się śmiał. 
Zostawił Misia, zaniósł wszystkie ryby do swojej norki i zasnął. Spał całą noc. Rano zeskoczył z łóżka i zobaczył, że w nocy spadło dużo śniegu. Zrobiło mu się głupio,  że poszedł do domu i  zostawił Misia samego. Pobiegł szybko nad wodę, nigdzie Misia nie było , Lis zobaczył tylko na środku jeziora wielka kupkę śniegu, domyślił się, że pod śniegiem śpi Misiu, wtedy Lis krzyknął na całe gardło “Ciagnij, ciągnij”. Misiu się wystraszył, podskoczył i urwał ogon, który był przymrożony do lodu.
Tak więc Misiu miał kiedyś długi piękny ogon, a misiu i Lis byli przyjaciółmi, teraz już nie są przyjaciółmi. Lis śpi czujnie w trawie, żeby zobaczyć wroga.   Misiu zaś często stoi prosto na dwóch nogach i rozgląda się za Lisem, stawia łapy  trochę jak kot, jakby miał ogon którego nie ma.
Jak robisz złośliwy figiel swojemu przyjacielowi często jest to koniec  przyjaźni, ale niech Ciebie to nie zniechęca, to tak jak w twoim koszyku pełnym jabłek znajda się dwa popsute, ale to wcale nie znaczy, że wszystkie jabłka są popsute, to pokazuje jedynie, że można trafić złe, masz dobrych i złych przyjaciół, życie nie jest FER.
*

Teraz Nszo-Czi wyciągnęła koszyczek z małymi torebeczkami w każdym był ten sam zestaw koralików i mały żółw – symbol prawdy. Indianka tłumaczyła; sam musisz wiedzieć co jest prawdą, prawda jest tylko twoja,  jest w twoim rozumie, ale także w twoim sercu, ludzie mówią różne rzeczy, bo tak je widzą, ale to nie znaczy, że to jest prawda.
W torebeczce macie koraliki; brązowy symbolizuje Ziemię,  niebieskie Wodę i Niebo, czerwone, żółte, czarne i białe są kolorami wszystkich Narodów Świata, kiedy nawleczesz koraliki na nitkę , złączysz ten naszyjnik, złączysz wszystkie narody w siłę i zjednoczenie. 
Jesteśmy obywatelami świata.
Gdziekolwiek będziesz na świecie zobaczysz, że ktoś ma ten naszyjnik to on też czuje, że jest obywatelem Świata, ten ktoś jest twoim przyjacielem chociaż o tym nie wiesz.
Każdy naszyjnik opowiada inną historię, dlatego nawlecz koraliki tak jak czujesz, po swojemu, każdy robi inaczej, ponieważ każdy jest inny, każdy rusza sie inaczej, wygląda inaczej, widzi inaczej, myśli inaczej, więc TY zrobisz jak zechcesz, masz niekończący się wybór. Szukaj swojej prawdy.
*
Ola wysłuchała całej opowieści Nszo-Czi, wiedziała, że to jej opowieść, że musiała przyjechać z krańca Świata na polane, wejść do tego magicznego wigwamu pełnego wiszących skór dzikich zwierząt, żeby zrozumieć swoją prawdę, żeby poczuć tak dogłębnie bycie Obywatelem Świata i że każde miejsce na Ziemi jest jej.
Tak bardzo chciała nieść swoją prawdę Przyjaciołom, Znajomym i Nieznajomym dlatego przygotowują z Mężem przedstawienie, premiera miała być w przedświątecznym czasie 2016, nie zdążyli, więc będzie w Mieście Oli na festiwalu podróżniczym "Na szagę" 4 lutego i potem w ramach Teatru Ogródkowego 1 lipca na 150 urodziny Kanady i dopiero w przyszłym roku marzenie Oli Teatr Domowy z przyjaciółmi u Oli w domu.
Ola z Mężem przygotują  dla wszystkich poczęstunek, a potem przedstawią swoja opowieść o Misiu i Lisku, na końcu rozdadzą wszystkim torebeczki z koralikami i żółwiem.
Każdy z PRZYJACIÓŁ  stworzy swój talizman przyjaźni.
Tego dnia wszyscy będą szczęśliwi i weseli i bardzo się będą  kochali howgh.

Wesołych Świat Bożego Narodzenia  2016 roku życzę w swoim i Oli imieniu wszystkim naszym Czytelnikom, którzy dotarli w czytaniu do tego miejsca J)))