Ola kocha kino, czyli dzieje paru seansów filmowych
Seans pierwszy; miejsce; Kino
Słońce w Mieście Oli, , tytuł; Zeznania
szpiega, rok produkcji ;1939,
reżyser; Anatol Litvak, czas; sierpień 1939 roku
Jedenastoletni Jerzy zwany
Jerzykiem obudził się w swoim błękitnym pokoju, który dzielił razem ze starszym
bratem Olkiem. Przez otwarte okno
dochodził gwar miasta i wpływało powietrze o zapowiedzi sierpniowego upału.
Jerzyk przeciągnął się, z energią wyskoczył
z łóżka i pobiegł do łazienki. W przelocie, biegnąc długim korytarzem
pięciopokojowego ogromnego mieszkania, w którym mieszkał, oprócz brata jeszcze
z rodzicami, siostrą, służącą i dochodzącą kucharką, zatrzymał wzrok w
kryształowym lustrze. Zobaczył tam drobnego chłopczyka, o ślicznych, dużych
kocich oczach, delikatnej twarzyczce, z ciemnymi włosami na głowie ulizanymi na
boki od mocno zarysowanego przedziałka.
Zasępił się na ułamek chwili „kiedy wreszcie osiągnę słuszny wzrost” pomyślał, lecz
tak naprawdę nie przejmował się swoim wyglądem, wiedział, że może za chwilę już
będzie sławnym detektywem, jak ci opisywani w gazetce „Tajny Detektyw” , którą
się zaczytywał po kryjomu, w wielkiej tajemnicy przed Mamą. Czuł, że posiada zdolności detektywistyczne,
rozwikłał przecież szereg zagadek; zamkniętego od wewnątrz pokoju, w którym nie
było nikogo, zbitego nietypowo
kryształowego lustra w korytarzu, oraz zaginięcia trzech srebrnych widelczyków
do ciasta.
Oczywiście miał też swojego PEWNIAKA w sprawie zamordowania Lusi Gorgonowej, w której skazanie pani Gorgonowej podzieliło przedwojenną Polskę na połowę pt. winna, niewinna. A teraz Jerzyk, dodatkowo, całą energię i umiejętności skupiał na wyszukiwaniu niemieckich szpiegów. Owładnął nim obywatelski , patriotyczny obowiązek zwalczania szpiegów poprzez ich zdemaskowanie. Źródłem inspiracji jak i informacji o zwyczajach szpiegów, sposobach ich działania był dla Jerzyka film „Zeznanie szpiega” którego premiera odbyła się w kinie Słońce przed paroma dniami, a już Jerzyk oglądnął film trzy razy. To dzięki darmowym biletom, które rzucane były w ramach reklamy, z iście holywoodzkim rozmachem, z samolotu lecącego nad Miastem, a które Jerzyk wyłapał szczęśliwie w dużych ilościach. Dzisiaj też wybierał się na seans na godzinę 12 w południe. Zjadł śniadanie, porozmawiał z Ojcem, który od paru miesięcy jako bezrobotny urzędnik bankowy zbijał bąki paląc papierosy i czytając poranne i wieczorne gazety, zostawiając utrzymanie domu i pięcioosobowej rodziny z przynależnościami Mamie Jerzyka, po czym wyszedł z kamienicy na ulicę Kantaka zalaną mocnym słonecznym światłem, jeszcze skierował głowę na gzyms pod oknami drugiego piętra, po którym wczoraj jego brat Olek przemieszczał się niby pająk uczepiony ściany wbrew grawitacji. Olek zrobił to dla zaimponowania trzem pannom, córkom kupca herbacianego, mieszkającym vis a vis, co z resztą udało się wyśmienicie, panny stały w oknach machały rękoma, robiły dziwne miny i wstrzymywały oddech, w ich oczach widać było podziw i przerażenie wyczynem śmiałka. Jedna przechodząca ulicą pani nie wytrzymała napięcia i padła zemdlona, a na końcu przyjechała Straż pożarna, ale Olek wskoczył już przez okno do pokoju.
Oczywiście miał też swojego PEWNIAKA w sprawie zamordowania Lusi Gorgonowej, w której skazanie pani Gorgonowej podzieliło przedwojenną Polskę na połowę pt. winna, niewinna. A teraz Jerzyk, dodatkowo, całą energię i umiejętności skupiał na wyszukiwaniu niemieckich szpiegów. Owładnął nim obywatelski , patriotyczny obowiązek zwalczania szpiegów poprzez ich zdemaskowanie. Źródłem inspiracji jak i informacji o zwyczajach szpiegów, sposobach ich działania był dla Jerzyka film „Zeznanie szpiega” którego premiera odbyła się w kinie Słońce przed paroma dniami, a już Jerzyk oglądnął film trzy razy. To dzięki darmowym biletom, które rzucane były w ramach reklamy, z iście holywoodzkim rozmachem, z samolotu lecącego nad Miastem, a które Jerzyk wyłapał szczęśliwie w dużych ilościach. Dzisiaj też wybierał się na seans na godzinę 12 w południe. Zjadł śniadanie, porozmawiał z Ojcem, który od paru miesięcy jako bezrobotny urzędnik bankowy zbijał bąki paląc papierosy i czytając poranne i wieczorne gazety, zostawiając utrzymanie domu i pięcioosobowej rodziny z przynależnościami Mamie Jerzyka, po czym wyszedł z kamienicy na ulicę Kantaka zalaną mocnym słonecznym światłem, jeszcze skierował głowę na gzyms pod oknami drugiego piętra, po którym wczoraj jego brat Olek przemieszczał się niby pająk uczepiony ściany wbrew grawitacji. Olek zrobił to dla zaimponowania trzem pannom, córkom kupca herbacianego, mieszkającym vis a vis, co z resztą udało się wyśmienicie, panny stały w oknach machały rękoma, robiły dziwne miny i wstrzymywały oddech, w ich oczach widać było podziw i przerażenie wyczynem śmiałka. Jedna przechodząca ulicą pani nie wytrzymała napięcia i padła zemdlona, a na końcu przyjechała Straż pożarna, ale Olek wskoczył już przez okno do pokoju.
Uffff obyło się bez strat.
Jeszcze przed kinem Jerzyk
odwiedził pracownię modystyczną i sklep z kapeluszami, który prowadziła
Mama na końcu ulicy Święty Marcin. Jego
starsza siostra Halszka miała dostać od klientki ostatni, grudniowy z 1933
roku numer Tajnego Detektywa. Wszedł do
sklepu, akurat Halszka komponowała
kapelusz na ślub najstarszej córki kupca
Dmowskiego, posadziła Jerzyka na wysokim
kręconym krześle, naślinioną dłonią ugładziła jego i tak gładką fryzurę,
włożyła mu na głowę szykowny, prawie gotowy kapelusz, dołożyła do kapelusza
filuternie parę małych pomarańczowych strusich piór, palcami zamknęła mu oczy i
kiedy po chwili je otworzył na kolanach leżała kolorowa okładka wymarzonej gazety. „ojojoj, dzięki” krzyknął
uśmiechnięty, dalej z uśmiechem odłożył kapelusz na model głowy, dał Siostrze
buziaka i pobiegł na Plac Wolności do kina Słońce. Po szerokich schodach wszedł najpierw do ogromnego ozdobnego holu,
rozglądał się uważnie, w myśl hasła „wróg czuwa wszędzie, trzeba mieć oczy i
uszy szeroko otwarte”, kino mieściło 1600 widzów, więc w holu były tłumy, mimo
południowego seansu, ten najbardziej kasowy film 1939 roku ściągał do kina rzesze
ludzi. Jerzyk wszedł na ogromną
salę kinową, z piętrem i lożami , cały czas starał się być czujny dla wyłapania
szpiega, lecz na sali było chyba kilkaset polskich żołnierzy w mundurach,
którzy zostali zaproszeni na seans gratis i taka ilość ludzi, że praca detektywistyczna
była skazana w tych warunkach na niepowodzenie. Rozległ się gong, prawie cztery
tysiące żarówek na sklepieniu sufitu w kształcie nieba powoli wygaszało się, powoli,
powoli, aż zaległa całkowita ciemność, Jerzyk zapomniał o zadaniach
kontrwywiadu obywatelskiego, odpłynął w sen kinofilmu, bo kino jest snem, a sen
filmem.
*
Kilkadziesiąt lat później Ola
leżąc w namiocie rozbitym na bułgarskim polu kukurydzy usłyszała dochodzącą z
zewnątrz rozmowę Taty z Matką Chrzestną przy wódeczce wspominających przedwojenne kina. Tato
Oli potrafił bez zatrzymanki wymienić wszystkie 16 kin z 1939 roku i o każdym coś opowiedzieć . Opowiadał też o
pokerowej zagrywce kupca Kałamajskiego, który aby spełnić swoją wizję wykurzył
fortelem dwóch dzierżawców jego ziemi
zamknąwszy wyjście z ich kina Pałacowego na ulicę Święty Marcin , wezwał
Policję, potem komornik zrobił eksmisję i kino Pałacowe własność dzierżawców
zostało rozebrane, a Kałamajski w przeciągu 6 miesięcy wybudował
najnowocześniejsze kino w Polsce z klimatyzacją, własnym zasilaniem energią, z
niespotykanym rozmachem pod każdym względem i nazwał je Teatrem Świetlnym
Słońce. Och, ach takie to były czasy J)).
Koniecznie na zakończenie trzeba dodać , iż Jerzyk
urodził się 10 kwietnia 1928 roku nad cukiernią Pana Michalskiego, na ulicy Kantaka ,u którego odbył się pierwszy pokaz ruchomych obrazów w
roku 1896, także umiłowanie kina zaszczepiło Jerzykowi już samo miejsce
urodzenia.
Seans drugi; miejsce; Kino Wilda w Mieście Oli, tytuł Siedem
narzeczonych dla siedmiu braci, rok produkcji; 1954, reżyser; Stanley Donen,
czas; luty 1963 rok
W przeciwieństwie do
ekspresowej budowy przedwojennego Kina Słońce, o połowę mniejsze i bez
bajerów, pierwsze nowe kino w Mieście
Oli budowano przez sześć lat, a ukończono w roku 1962. Ale dla realizacji kinomanii Oli i jej Mamy to była prawdziwa pozytywna
rewolucja. Nowe Kino Wilda znajdowało się bliziutko domu Oli, wystarczyło wyjść
za róg ulicy, na której mieszkały, a już widoczne stawały się szerokie schody, wystający
daszek z napisem reklamującym Kino, a nie raz nawet długa kolejka po bilety. No
i zaczęły z Mamą chodzić do Kina prawie raz w tygodniu, jak tylko zmieniał się
repertuar, miały też swój rytuał, w sklepie ze słodyczami, głównie produkcji Goplany
mieszczącym się przy wejściu do kina kupowały po dwie tabliczki czekolady, oblane czekoladą
herbatniki, ale najczęściej, jak tylko było dostępne Ptasie mleczko, które Ola uwielbiała
i z pietyzmem zgodnie ze swoimi zasadami skomplikowanie jadła. Gdy tylko gasły światła w kinie, gdy rozpoczynała
się Kronika Filmowa, a potem krótki film przed seansem i jeszcze film główny, najpierw
obgryzała małe czekoladowe kwadraciki ze
szczytowych końców Ptasiego Mleczka, potem większe i największe, a potem
wolniutko nuplając językiem zjadała samą piankę . Tak było i na pierwszym
seansie Oli w Kinie Wilda, film nazywał się
Siedem narzeczonych dla siedmiu braci, premiera w Polsce bardzo mocno spóźniona do premiery w Stanach, ale i
tak wszyscy się cieszyli z wesołego, pełnego barw technikolorów, muzikalu,
oczywiście z najprawdziwszym hapiendem w świecie, kończącym się sześcioma ślubami braci z narzeczonymi plus jeden ślub pierwszego
brata na początku.
A Tato Oli cóż, już w seansach
nie uczestniczył, zdecydowanie wolał telewizję, bo mógł ją oglądać popijając kawkę i paląc papierosy.
Seans trzeci; miejsce; Kino Pałacowe w Mieście Oli, tytuł; Zdobycz, rok
produkcji 1966, reżyser; Roger Vadim, główna rola kobieca; Jane Fonda, czas; listopad
1971 roku
Ola z Dziolkiem znają się i
przyjaźnią od 54 lat i właśnie przedłużyły kontrakt na następne 54 lata. To jest przyjaźń od pierwszego wejrzenia. Ola zobaczyła Dziolka w pierwszy dzień
szkoły pierwszej klasy, od razu rzuciła się w oczy Oli ogromna, kremowego koloru kokarda zawiązana na
ciemnych włosach uchwyconych w koński ogon na głowie dziewczynki o dużych
piwnych uśmiechniętych oczach. Obie dostały od Pani po paczce kolorowych
groszków i usiadły w jednej ławce, która tamtą chwilą połączyła je co najmniej
do teraz. Długo stanowiły papuszki
nierozłączki, które najwięcej lubiły wędrowanie po ulicach Miasta, lubiły
oglądać wystawy, domy, drzewa, a nade wszystko lubiły chodzić do kina.
Z pewną niepewnością w
listopadzie 1971 roku, chociaż daleko im było do pełnoletności spróbowały wejść
do ulubionego kina Pałacowego na z
otoczką skandalu, ale też dobrych recenzji film Zdobycz- pierwszy ich seans dozwolony od lat 18-tu. Udało się.
Trochę już wiedziały o nowej fali francuskiego kina, o skandalizującym życiu
samego reżysera, lubiły też powieść Zoli- podstawę scenariusza. To był chwilowy
okres w życiu Oli, gdy hepiend nie był konieczny, ważna była lekkość bytu, zabawa,
życie z chwili na chwile, bez przeintelektualizowania, bez zdrowego rozsądku i to
wszystko reprezentowała ich najnowsza
idolka Jane Fonda, mimo, że tylko dwa
lata młodsza od Brigitte Bardot przeskoczyła pokolenie widzów. Dla Oli i Dziolka stała
się symbolem radosnego seksu, luzu, nie przejmowania się „co ludzie powiedzą”,
życie dla życia, i tak niby było przez większa część filmu, romans z młodym
mężczyzną, seks w ogrodzie zimowym , to tu to tam, i pierwszy wyjazd i
romantyczne jak nigdzie wiezienie, na pamiątkę, w samochodzie łóżka w którym pierwszy raz przespali całą noc. Ola i Dziolek do pewnego momentu dobrze się bawiły, i nagle, co i buch i truch i
kochanek okazał się tylko dupkiem do dupczenia, rozstanie, urażone ambicje,
złamane serce, utrata młodości i lekkości, no i Jane Fonda wskoczyła do basenu, według Oli nie chciała się zabić tylko ocucić
z letargu, było jej bardzo, bardzo smutno i siedziała taka mokra z rozmazanym
tuszem do rzęs na twarzy, i kamera ja przybliżała, a ona uciekała kamerze i już
nigdy nie potrafiła być szczęśliwa i młoda, ojej jak Ola z Dziolkiem płakały,
płakały, płakały, i potem wyszły z kina
Pałacowego i a z nieba padały wielkie płatki mokrego śniegu, padały, padały, padały
i było im jeszcze smutniej i już na zawsze padający pierwszy mokry śnieg kojarzył się Oli ze smutkiem.
*
A teraz niedawno Ola czytała
autobiografię Jane Fondy i okazało się, że czas z Vadimem i ich
rozwiązłe życie seksualne to nie był wcale radosny czas, a nawet przeciwnie
bardzo smutny.
Ha,ha jak to życie jest
skomplikowane.
Seans czwarty; miejsce; kino Świteź w Łagowie Lubuskim, tytuł; Palec
Boży, rok produkcji; 1972, reżyser; Antoni Krauze, główna rola męska; Marian
Opania, czas; czerwiec 1973 roku
Kochani moi Czytelnicy, ten
seans będzie dokładnie opisany i wszystko co było po i przed w historyjce „Jak
Ola poznała swojego pierwszego Męża i co z tego wyniknęło” , lecz jako
najważniejszy seans filmowy w Oli życiu muszę choć skrótowo tu go opisać.
Do Łagowa pojechały cztery Przyjaciółki, znawczyni czechosłowackiej nowej fali w kinie, dziewczyny z domów z fortepianem, w nowym namiocie na nowym materacach rozbiły się na górce za
stacją benzynowa z widokiem na jezioro. Obok rozbili się uczniowie Technikum Energetycznego
z Wronek z panią nauczycielką z Klubu Miłośników Kina, z jednym namiotem w
którym mieszkali tegoroczni maturzyści; trzej chłopcy, mężczyźni. W Łagowie
całe noce i dni oglądało się filmy i spotykało ze znanymi aktorami i
reżyserami, a o świcie i bardzo późną nocą pływało się po jeziorze. Tej nocy Ola z ratownikami pływała po
jeziorze bawiąc się w Indian, którzy napadali na miejscowych turystów celem
zarekwirowania im jedzenia i trunków. Kiedy prawie o świcie wracała do namiotu
Przyjaciółki powiedziały jej, że było radio i ci chłopacy z Wronek znają filmy
Jiri Menzia i Milosa Formana i w ogóle
są nieźli w te filmowe klocki.
Na drugi dzień Ola poszła do
festiwalowego Kina Świteź na super przedpremierowy seans filmu Palec boży z
Marianem Opanią.
Obok niej w tym samym rzędzie,
na krześle usiadł chłopak w drucianych
ciemnych okularach wypisz wymaluj
Tadeusz grany przez Daniela Olbrychskiego w Krajobrazie po bitwie, w którym się
Ola na zabój kochała, szczególnie w tej scenie jak Olbrychski płacze histerycznie
w prosektorium pod stołem na którym leży zmarła Celińska. Nic nie mogę na Oli gusty i sympatie, nic nie poradzę J)))
I także w tym filmie, który oglądała, niedopasowany życiowo, tragikomiczny też Tadek, który chce zostać aktorem, a Komisja do
szkoły aktorskiej tego nie docenia, więc Tadek bierze krzesła i z bezradności emocjonalnie recytując rzuca nimi w
Komisję. Ola płacze, wręcz szlocha, seans się kończy, Ola bierze z oczu Chłopaka
obok okulary wkłada na nos, wychodzą już razem, idą na wielogodzinny spacer, nad
jezioro, w las, gadają całą noc, Ola nie śpi już trzecią, jest jak po
narkotykach. Ale ten Chłopak podobny do Olbrychskiego, maturzysta z Technikum we Wronkach, zaszedł na zawsze do jej
pamięci, choć miną jeszcze trzy lata i trzy przypadkowe spotkania zanim będą razem
i jeszcze trzy nim Ola zostanie Jego Pierwszą Żoną, a On zostanie Oli Pierwszym Mężem.
Seans piąty; miejsce; Kino Letnie w Mielnie, tytuł; Dzieje Grzechu, rok
produkcji; 1975, reżyser; Walerian Borowczyk, główne role; Ewę Pobratyńską gra
Grażyna Długołęcka, Łukasza
Niepołomskiego gra Jerzy Zelnik, czas;
lipiec 1975 roku
Oli Mama
mówiła „kto kłamie ten kradnie, kto kradnie ten zabija” Może nie do końca się
to w życiu sprawdza, ale w skandalizującej seksualnej powieści Stefana
Żeromskiego z 1908 roku tak właśnie
było. Cała historia została
powtórzona w filmie Pana Borowczyka
równie skandalizującym mimo, pomimo upływu 67 lat, z czego wynika, że ludzie
ciągle skandalizują się tym samym . To, że grzech doprowadzi Ewę do totalnego
upadku było wiadomym od pierwszego momentu, od spojrzenia księdza wychylającego
się za Ewą z konfesjonału, od spojrzenia Łukasza na gorset Ewy wiszący na
poręczy łózka, od jeszcze wielu męskich spojrzeń /w tym spojrzenie
najukochańszego Oli polskiego aktora Romana Wilhelmiego/, a przecież była w
Ewie jakaś prawdziwość, najprawdziwsza, czystość uczuć krystaliczna, szczerość,
najszczersza. I miłość ich z Łukaszem też czysta jak strumień górski, szczera,
oddana, bezkompromisowa, przepojona radosnym seksem. Ale jednak to wszystko
grzechem się nazywa, i to, że kochanek żonaty i bez ślubu wszystko, bez
akceptacji rodziców, społeczeństwa, kościoła, wszystko szło w złym kierunku, ku
przepaści. Do tego jednocześnie cechy Ewy , które
doprowadziły do tragicznego przebiegu wypadków; bezrozumność, bezmyślność, działanie
bez pasów bezpieczeństwa i na dodatek największa niesprawiedliwość ŚWIATA, że cała
odpowiedzialność, konsekwencje i grzech spontanicznej miłości spadają zawsze wyłącznie na KOBIETĘ . Tak to jest ,
bo brzuszek z dzieckiem w środku rośnie tylko paniom.
Więc z powodu miłości Ewa stoczyła się poza krawędź
przepaści, w otchłań niebytu., a Ola tak ją lubiła prawie pokochała jej taką
bezwolną, lecz konsekwentną w jednym aspekcie naturę, wręcz upór w miłości do
Łukasza, bo dla Oli Miłość jest zawsze najważniejszą.
I tak
historia Ewy opowiedziana genialnymi obrazami, miłości cielesnej, klimatem, grą
aktorów, płynącym z ekranu realizmem zła i do tego z najlepszą muzyką
wszechczasów, z rosnącym i opadającym napięciem, w wirtuozerskim wykonaniu
Konstantego Kulki koncertu skrzypcowego e-mol opus 84 Felixa
Mendelssohna-Bartholdyego, stała się dla Oli najważniejszym emocjonalnie filmem.
*
Taką trochę
bezmyślną i pędzącą bez trzymanki była Ola studentka drugiego roku prawa. Tego
ranka, tuż przed egzaminem z prawa rzymskiego w sesji zimowej, przyjechał Chłopak Oli, wręczył dla niej
bukiet z +- 50 czerwonych róż, na jego przywitanie Ola ubrała czerwony pasek do
pończoch i czerwone pończochy, które przyczepiła żabkami do paska, kochali się
na siedząco na złożonej w fotel rozkładanej
kanapie segmentu Kowalskiego, potem
Ola urwała płatki z paru główek róż i wsunęła je ruchem Ewy Pobratyńskiej za granatową
egzaminacyjną koszulę. Kiedy weszła pod
Kaponierę zobaczyła idąca ze łzami w oczach jedną z najlepszych studentek na
roku „ oblałam, profesor jest w fatalnym nastroju, wszystkich oblewa”. Ta informacja
wystarczyła, żeby Ola skręciła w przeciwna stronę niż Colegium Juridicum, do
Akumulatorów, gdzie była studencka przychodnia lekarska. Ola weszła na pierwsze
piętro, na korytarzu siedziało na krzesełkach jakieś pięć osób, każdy trzymał
termometr pod pachą, Ola też dostała termometr, sąsiad z krzesełka obok pokazał
jej jak można napstrykać wysoką temperaturę, Ola pstrykała bez wyczucia, nabiło
jej 42 stopnie, nie zdążyła zbić niżej , ponieważ pielęgniarka odebrała jej
termometr, Ola weszła do gabinetu, za stołem siedział młody, przystojny, dość
postawny stażysta, patrzył to na Olę, to na termometr, wiedział wszystko, taka
sesyjna symulacja, ale Ola z kolei wiedziała, że lekarze mają do niej słabość,
nie wiedziała dlaczego, ale wiedziała na
pewno, że tak jest, usiadła, „może powiesz mi co lubisz” zapytał lekarz bezczelnie
patrząc na jej biust, ona z kolei patrząc na obrączkę na jego palcu mruknęła
tekst na który nabiera się każdy mężczyzna w jej życiu „ ruchome schody, dzikie
konie i białe kolanówki”. „Rozbierz się i daj mi swój numer telefonu”
uśmiechnął się diabolicznie, Ola zaczęła odpinać guziczki granatowej koszuli,
/pamiętajcie, że Ola do urodzenia pierwszego dziecka chodziła bez stanika/,
zsunęła ją powoli z ramion i nagle zobaczyła coś dziwnego we wzroku lekarza,
który najpierw wyglądając na pożądliwy,
zmienił się na przerażony, na przerażony zmienił się cały wyraz twarzy lekarza,
lekarz nawet zatrzepotał rękoma, Ola nie wiedziała zupełnie o co chodzi,
spuściła wzrok na swoje piersi, były pokryte jakby wielkimi różowymi plamami,
niby tyfus lub inna śmiertelna, zakaźna choroba, Ola uśmiechnęła się, zdjęła
jednym ruchem z piersi przylepione do ciała płatki róż. W oczach lekarza
zobaczyła taką ulgę jakiej nigdy potem nigdzie nie zobaczyła. Po chwili Ola
zadowolona wyszła z gabinetu ze zwolnieniem lekarskim na 10 dni, dokładnie tyle
ile trzeba, żeby podszkolić się na pewną trójkę do egzaminu, a jej numer
telefonu pozostał tajemnicą J)))
Seans szósty; miejsce Kino Za Rogiem Śródka Miasto Oli, tytuł;
Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać, rok
produkcji; 1972; reżyser; Woody Allen, czas; styczeń 2015 roku
Ola uwielbia niespodzianki,
lecz za dużo ich w życiu nie miała, właściwie wszystkie niespodzianki w życiu zorganizowała
jej Córka Mistrz Niespodzianek i trochę też Córki Matka Chrzestna, i tak było teraz, choć brzuszek Córci był duży
i do porodu chwilka mała. Najpierw po Olę przyjechały do domu samochodem Kasia
z Gosią, zawiązały jej oczy czarną opaską, czuła się jak Lisa z Dzieci z
Bullerbyn w dniu siódmych urodzin. Kiedy już miała oczy odsłonięte zobaczyła, że
wchodzi do nowej części Cafe La Ruiny, czyli do Raju. Przy złączonych stołach
siedziało jakieś 14 kobiet, przyjaciółki i koleżanki, dalsze i bliższe, jadły
ciasto, piły winko i lemoniadę, och, ach ależ Ola wzruszona była, przyjechały
nawet z Warszawy i Szczecina, czy wiele mam na świecie może powiedzieć, że jej
Córka urządziła wieczór panieński, wszystkie przeszły do malutkiego Kina, w
którym kiedyś była piekarnia, ułożyła się loża szyderców, ktoś stał, ktoś
przechodził do ubikacji, a Ola musiała odpowiadać na pytania ze znajomości
narzeczonego, potrafiła opisać jego
ulubiony kolor choć opis miał 10
zdań, na pytanie na temat trzeciej randki Ola opowiadała podekscytowana
historię o dwóch psich miskach, ale nikt jej nie chciał słuchać, nawet odezwały
się gwizdy, Córeczka Oli z wielkim brzuszkiem zarządziła bystro puszczanie
filmu i puszczono Oli ulubiony „Wszystko co chcielibyście wiedzieć o seksie, a
boicie się zapytać” ojojoj Ola uwielbia Woodego Allena, a ten o seksie bardzo,
bardzo jest w pierwszej piątce, szczególnie epizod o lekarzu zakochanym w
owieczce, trzeba mieć doprawdy dystans do życia, żeby takie coś wy myśleć, tak,
tak raz w życiu film został wyświetlony w kinie tylko dla Oli i jej Gości. Ola
była bardzo, bardzo szczęśliwa, dostała jeszcze w prezencie masaż ajurwedy z
którego skorzystała dzień przed ślubem i było bosko, prawie jak w
Riszikesz, a Jerzy zwany Jerzykiem
urodził się dwa dni przed ślubem Oli i jej Męża i chociaż nie był na ślubie to
trochę był na panieńskim Baby Oli i oglądał film o miłości mężczyzny do owcy
hi,hi,ha,ha
Seans siódmy; miejsce; Multikino Stary Browar Miasto Oli, tytuł;
Julieta, rok produkcji; 2016, reżyser; Pedro Almodovara, czas; 15 września 2016
roku
Nie wiadomo doprawdy jak Oli
Syn stał się medytującym, joginem podróżującym po świecie, ale stał się
jakieś cztery lata temu. A musicie
wiedzieć, że wiadomości od medytującego
po klasztorach dalekiej Azji jogina są doprawdy ascetyczne i rzadkie. Więc Ola
przechwyciła swojego Syna w pomiędzy podróżami choć na chwilkę, żeby nacieszyć
nim siebie, Syn pokazał jej atlas i rozstawionymi palcami kciukiem i
wskazującym wędrował po mapach niczym cyrkiel na sprężynce ‘o tu chce zobaczyć
drzewo, gdzie Budda doznał oświecenia, a tu jest niesamowita świątynia
buddyjska, a tu góra, wioska, skała, budowla, rzeka, wodospad, słoń, Kambodża,
Laos, Wietnam, Tajlandia, Tybet, Indie, Japonia /…/ najważniejsze, że obiecał dawać znak życia,
żeby Ola nie musiała słuchać życzliwych „doprawdy dziwne, że nie wiesz gdzie
jest twój Syn” to fajnie, że już tak nie będzie, Chyba? I jeszcze w ramach
akcji cieszenia się Synem poszli razem do kina Multikina w Starym Browarze,
prawie się spóźnili, bo był to pierwszy czy drugi dzień uruchomionego przejazdu
przez Kaponierę i światła jeszcze chyba
nie zgrane, trwało to długo dłużej niż powinno, zeszli do sklepu, kupili dwie czekolady
Milki rodzynkowo- orzechowe i soczek pomarańczowy, zakupili w barze bilety, w
tym jeden dla seniora dużo tańszy i weszli na ciemną salę kinową. Chrupiąc czekoladę cieszyli się filmem
Almodavara. Ola traktuje kino autorskie, czy pisarzy, których lubi tak jak
swoich Przyjaciół, kiedy wejdą w jej krąg akceptuje wszystko co robią, ze
wsparciem i wyrozumiałością. Więc oglądała film z dużym zainteresowaniem, mocne
obrazy, mocne historie, i obsesja reżysera, śpiączka, śmiertelna choroba,
zaginieni, umarli w wypadkach i morze jako brama, otwarcie na wszystkie podróże
i przygody świata, nawet zamknięta w sekcie
Córka nie chcąca z Matką utrzymywać kontaktu nie zmieniła zdania Oli, że
to dobry film. Zresztą ze względnym hepiendem. I tak sobie siedzieli w ciemnej
przestrzeni patrząc na przepływające obrazy, ciesząc się wzajemnym byciem i
wspólnym przeżywaniem Matka i Syn.