Oli Wielkanoc 2016
Ola nie lubiła Wielkanocy. Kojarzyła jej się ze sprzątaniem, objadaniem i spacerem z ciężkim brzuchem. Odkąd jej dzieci dokonały aktu apostazji /jedno formalnie, drugie nie formalnie/ chodzenie do kościoła z koszyczkiem wydawało się Oli absurdalne.
Więc ucieszyła się bardzo, kiedy Mąż zaprosił ją do
ukochanej przez nich Szklarskiej Poręby na narty.
Znajomy od
stycznia, ukraiński trener narciarski potwierdził telefonicznie, że w
Jakuszycach jest ogrom śniegu.
Wynajęli pokój na trzecim piętrze willi Luna i
pojechali szczęśliwi, razem z osieroconą od partnerki westką i nartami, które
po 9 latach stały się zabytkowe.
Wielka
Sobota, która w pewnym sensie była urodzinami Oli rozpoczęła się
nie najlepiej. Ola uwielbiająca oszczypki, po zjedzeniu trzech sztuk zakupionych
na miejscowym targu i tradycyjnej sałatce zrobionej według przepisu babci
/czyżby tradycji obżarstwa stało się zadość/ spędziła cały dzień nad kibelkiem
w małej łazience pensjonatu. Mąż Oli skutecznie ratował ją tao, masażem
brzucha, 81 obrotów w prawo, 81 w lewo.
Nic nie
popsuło humoru Oli i dobrze, bo w Niedziele obudziło ją wspaniałe słońce
zalewające cały pokój i widok na ośnieżone góry. Wzięli narty i za jedyne 2,50
zł./to ze względu na obniżkę dla 60+\ pojechali uroczą kolejką w sam środek
przyjaznych Gór Izerskich.
Rozkład dnia przez trzy dni był identyczny; rano
słońce zaglądające do łóżka, żart, uśmiech, przytulenie, kolejka, narty dużą
pętlą, herbatka w schronisku, potem łóżko /tak mówi się delikatnie na seks/ do
wieczora.
Rzeczywiście
bardzo fajnie, mimo 9 lat pożycia,w tym jeden rok w małżeństwie, Oli i Mężowi
nie znudziło się kochanie, ani o jeden punkt. Trzeba dodać, że łóżko dla nich
przeznaczone miało fatalny zapadający się materac i gdyby nie ich
wspaniała przyjaciółka Niebieska, kochanie byłoby mocno utrudnione.
I jeszcze, co
wieczorne, przy lampkach sypialnych, pisanie 11 minut. To ich nowy rytuał. Sam
pomysł wypłynął od Oli. Kiedy Ola miała 12 lat oglądnęła film francuski,
właściwie dwa fabularne filmy, jeden małżeństwo widziane oczami żony, drugi
oczami męża. Zszokowało Olę i przez długi czas nie mogła wyjść z emocji, że światy różnych osób, bliskich sobie, mogą być tak odmienne.
Po wyjściu z filmu Skolimowskiego 11 minut / u Oli
niektóre procesy trwają prawie 50 lat :-)))/, który bardzo jej się podobał i
zainspirował, zaproponowała Mężowi pisanie przez 11 minut tekstu na zadany
przez Olę temat i potem wspólne odczytywanie. Bardzo ich zbliżyło to pisanie i
czytanie, dało lepszą znajomość swojej własnej inności i też stworzyło rodzaj
intymności wspólnego działania.
I jeszcze na koniec, Ola zapomniała grzebienia, i nie
miała czym ogarnąć swoich włosów, pyta Męża czy ma coś do czesania, on też
zapomniał, ale dał poradę, żeby uczesać włosy widelcem albo lepiej dwoma.
Wierzcie mi wspaniała porada. Ola rozczesała skołtunione seksem włosy i jeszcze
raz miło pomyślała o swoim słodkim Mistrzu Prowizorki.
To była doprawdy udana Wielkanoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz