czwartek, 14 marca 2019

ZŁOTY DESZCZ I ZLIFTINGOWANY "TWIST, GRAJDOŁ I DUCHY


PS!!! HURA!!!! UDAŁO SIĘ!!!! 12 CZERWCA 2019R. 

60 TWARZY OLI ZMYSŁ WĘCHU NA YOUTUBIE

https://www.youtube.com/watch?v=8XJtFmF-8yE

ZŁOTY DESZCZ I ZLITINGOWANY "TWIST, GRAJDOŁ  I DUCHY"

Któregoś sobotniego ranka Ola siedząc w swojej ulubionej wielkiej wannie i mocząc się w gorącej wodzie poczuła jak nad jej głowa otwiera się niebo i spada na nią złoty deszcz. W ten samej chwili doznała wewnętrznie, że po trzech latach pisania bloga musi stworzyć razem ze swoim Mężem videobloga, Wiecie jak działa Baran – oczywiście BŁYSKAWICZNIE. Zbiegła nago po schodach zapytała Męża czy się cieszy, że będą nagrywać filmiki z jej Bloga, on oczywiście ucieszył się promiennie, ona podskoczyła radośnie i krzyknęła "BĘDZIEMY VLOGERAMI, będą nas oglądać na całym świecie!!!". I zaraz rozpisała maile, znalazła młodego, zdolnego operatora-realizatora, zbudowała studio na lata 60-te, kupiła telefon ebonitowy, konewkę czerwoną z długim dzióbkiem, świece, cukiernice i szklanki w metalowych koszyczkach, założyła kanał youtube 60 Twarzy Oli, skróciła do 9 tys. znaków 10 swoich opowiadań, rozpisali je z Arturem na role i właśnie są w trakcie nagrywania, a operator i montażysta w trakcie obróbki. Premiera przewidziana na czerwiec, będzie jedna historyjka na dwa tygodnie, a może inaczej jeszcze nie jest postanowione :-)).

A żeby WAS ponęcić przedstawiam zliftingowany post sprzed trzech lat; Twist, Grajdoł i Duchy. ZAPRASZAM

 Blog 60 Twarzy Oli napisała Ola Grabowska-Szych, czytają Ola i Artur Szychowie

Dziś; Twist,Grajdoł i duchy

Dedykuje Cioci Danusi najdyskretniejszej osobie na świecie 

Fakty poprzedzające główne wydarzenia



FRAGMENT 1; OLA Nie było nudniejszego czasu w życiu Oli i Oli Mamy niż okres od lipca 58 roku do lipca 1962. W lipcu 1958 Ola z Tatą i Mamą przeprowadzili się do przestrzennego, z dwoma dużymi przejściowymi pokojami, wielką kuchnią, ślepą łazienką, pięknym parkietem -- mieszkania, w nadbudowanym przez firmę, w której pracował Tato Oli, trzecim piętrze kamienicy, położonej w podówczas robotniczej dzielnicy Wilda na ulicy Żupańskiego.

Od czasu przeprowadzki Mama Oli zajmowała się domem, wstawała o świcie, paliła w dwóch wielkich kaflowych piecach bryłami węgla kamiennego, które Tato Oli, ciężko dysząc, przynosił w metalowych wiadrach z piwnicy, robiła zakupy, gotowała posiłki, a przede wszystkim odkurzała dom odkurzaczem milimetr po milimetrze powierzchni dywanów, podłogi, a nawet ścian.

 Potem budziła Olę przynosząc jej do łóżka na tacy śniadanie (jajko na miękko w kolorowym kieliszku, bułkę z białym serem i słodkie kakao) czesała jej włosy i zaplatała długi warkocz.

W ładne dni chodziły do parku przy Dworcu Autobusowym, gdzie Ola samotnie w piaskownicy robiła babki z piasku lub zbierała mlecze brudząc sobie od ich soku dłonie. Chodziły nieraz dalej do Ogródka Jordanowskiego, który też w przedpołudniowy czas był opustoszały, a wyłączną jego atrakcję stanowiły huśtawki i kamienna fontanna, w której Ola sobie biegała.



FRAGMENT 2; ARTUR W brzydkie dni zostawały w domu; Ola bawiła się cichutko i grzecznie budując z plastikowych, czerwono-białych klocków statki, którymi potem pływała na dywanie po wszystkich portach świata, a mama słuchała w kółko przeboju Platersów „Tylko ty” z pocztówki muzycznej kręcącej się na adapterze podłączonym do radia. Ciągle rozmarzona ze wzrokiem utkwionym gdzieś w dal powtarzała w myślach po polsku słowa piosenki  „Tylko ty możesz sprawić, że ten świat wydaje się dobry, Tylko ty możesz sprawić, że ciemność się rozjaśnia, Tylko ty i jedynie ty możesz mnie tak podniecić jak to robisz i wypełnić moje serce miłością do Ciebie”.

Ola i Mama nigdy ze sobą nie rozmawiały, a w domu oprócz tej jedynie w kółko puszczanej pocztówki z utworem Platersów, tylko dźwięk radia rozbrzmiewał. Nie było to jednak żadną atrakcją dla Oli, gdyż zdecydowanie nie lubiła, ani  muzyki poważnej, ani ludowej, ani hejnału z Wieży Mariackiej lub komunikatów o stanie wód, a nic więcej nie nadawano w radiu w ciągu dnia, nie lubiła też piosenki puszczanej przez Mamę, bo gdzieś intuicyjnie wyczuwała zagrożenie, że romantyczny nastrój Mamy nie ma nic wspólnego z ukochanym Tatą Oli.

Popołudniową porą zaś Mama Oli zawsze podgrzewała obiad dla Taty Oli i wyglądała przez okno czy wreszcie nadchodzi.

Tato Oli pracował codziennie, także w soboty, a do tego często wracał z pracy później, bo lubił chodzić z kolegami na wódkę.

Kiedy wreszcie wracał jowialny i gumowy Ola bardzo się cieszyła, 

a Mama Oli wprost przeciwnie, okazywała swoje niezadowolenie z iście włoskim temperamentem, krzycząc na niego doniosłym głosem, niczym Sophia Loren grająca wdowę sprzedającą ryby w filmie Chleb, Miłość i …. z roku 1955.

Ola wtedy zatykała uszy dłońmi , a z czasem doszła do takiej wprawy, że nie musiała zatykać uszu rękoma, by nie słyszeć wrzasków Mamy.

Sąsiadki z pietra , niepracujące, wielodzietne żony robotników fizycznych, nie znosiły wyniosłej, z czerwonymi ustami, platynową fryzurą i wysokimi szpilkami Mamy Oli i z wielką satysfakcją słuchały odpowiedzi Oli, która na zapytanie " kogo bardziej kochasz tatusia czy mamusię", odpowiadała szczerze  i zgodnie z prawdą "tatusia kocham bardziej, a mamusi nie kocham w ogóle".

FRAGMENT 3; OLA Te dzieciaki, którym w życiu się udało trafiały na swoją Nibylandię.

Ola miała swoją Nibylandię przez przeszło 20 lat. Miejsce gdzie czas się zatrzymywał, a wszyscy mali i duzi żyli w stanie permanentnej szczęśliwości. Tą Nibylandią był Ośrodek Wypoczynkowy, firmy gdzie pracował Tato Oli, położony w nadmorskiej miejscowości - Dziwnów. Ośrodek to rozrzucone domki campingowe, świetlica, stołówka, kibelki na zarośniętym drzewami i krzakami, malowniczym, pagórkowatym terenie pomiędzy cmentarzem, a gospodarstwem pana Grochalskiego, przy piaszczystej ulicy równoległej do deptaka  tuż, tuż przy morzu.

Ola w Dziwnowie lubiła najwięcej, że było tam mnóstwo dzieci, które chciały się z nią bawić, że rodzice ciągle się uśmiechali, że mogła od rana do wieczora robić to co chciała, a najbardziej chciała bawić się w podchody w krzakach, grać w ping-ponga, wchodzić do domku przez okno, przechodzić przez płoty, budować zamki z piasku i kąpać się godzinami w zimnym Bałtyku.

FRAGMENT 4; ARTUR Tego lata Ola razem z Tatą, w pierwszym turnusie lipcowym, mieszkała w niebieskim Krasnalu, domku przy samym wejściu na drogę prowadzącą do plaży.

Mama miała przyjechać później.

Czwartego dnia wakacji , w południe, w czasie przed samym obiadem, Ola wędrowała po płytkach chodnikowych ułożonych w dróżki Ośrodka. 



Nagle zza krzaków i drzew wyskoczył wielki, czarny pies, a za nim chmara dzieciaków biegnących i wesoło wołających. A jeszcze za nimi ukazała się krocząc lekko Mama Oli. Miała wtedy 28 lat, szarą spódnicę w gondolierów płynących na łodziach po kanałach Wenecji, osadzoną na białej, sztywno krochmalonej halce, gumowy, czarny pasek ściągający jej smukłą kibić, tak cienką jak u Skarlet Ohary, czarną bluzkę z łódkowym dekoltem, tapirowaną blond fryzurę, czerwone usta, szpilki na gołe nogi, a w uszach klipsy w biało- czarną szachownicę i uśmiech na twarzy. Uśmiech jakiego Ola nigdy na jej twarzy nie widziała. Gdyby Ola znała słowo „erotyzm” powiedziałaby, że Mama roztaczała wokół siebie woń radosnego erotyzmu.

Ola podbiegła do Mamy "Mamo, mamo co to za pies?".

"Ma na imię Twist, to pudel, to twój pies".

To była najradośniejsza wiadomość w dotychczasowym życiu Oli.

*   *   *

Wieczorem Ola leżała w łóżku, na podłodze blisko niej ułożył się czarny, śmiesznie wystrzyżony pudel, JEJ PIES, na tą myśl Ola ciągle się uśmiechała. Nie mogła zasnąć z podniecenia wywołanego posiadaniem psa.

Na krawędzi łóżka siedziała Mama Oli i Ciocia Danusia. Mama Oli opowiadała coś Cioci szeptem, z wielką energią i ekscytacją. Ola ze względu na swój niedosłuch nie słyszała treści rozmowy.

FRAGMENT 5; OLA W dziwnowskim Ośrodku, od strony drogi do morza, znajdował się Grajdoł. Wielka dziura z piaskiem, huśtawkami i karuzelą. W tamtym roku starsze dziwnowskie dzieci do północy siedziały na huśtawkach i bardzo hałasowały. Nie było siły, żeby je zagnać do łóżka. Nikomu się to nie udawało.

*   *   *

Jednej lipcowej nocy, o północy, przy pełni księżyca od strony cmentarza ukazał się duch. Płynął nad ziemią w białej szacie, w miejscu twarzy miał jasną świecącą plamę i wydawał prawdziwe duchowe dźwięki " uhu, uhu, uhuuuuuuu".

Hałaśliwe dzieciaki zaczęły przeraźliwie krzyczeć i błyskawicznie rozpierzchły się do swoich domków.

*   *   *

Na drugi dzień cały Ośrodek trząsł się od plotek. Dzieciaki nocno- grajdołowe umierały ze strachu, nie chciały wychodzić z domków. Strach wzmacniali dorośli i nikt o niczym innym nie mówił tylko o duchu topielca, świeżo pochowanego rybaka, co spadł z pokładu zaplątawszy się  w liny.

Od zawsze na Ośrodku czuło się piętno sąsiedztwa cmentarza, lecz teraz wyglądało to na zbiorową histerię.

Strach i panika nie ominęły oczywiście Oli i kiedy zachciało się jej siusiu, a jedyny drewniany kibelek znajdował się koło płotu cmentarza, z przerażenia nie mogła tam pójść sama. Pobiegła do Mamy opalającej się na leżaku w Grajdole. Mama opalała się w stroju z frywolnymi wstążeczkami tu i tam, z materiału w biało-czarne kwadraty, z zielonym listkiem na nosie, wysmarowana masłem kakaowym. Pachnąca czekoladą i świeżą opalenizną przycupnęła przy Oli i na jej strachy odpowiedziała cichym spokojnym głosem "W wielkiej tajemnicy tobie powiem, ale pamiętaj nikomu ani mru,mru, to ja w nocy przebrałam się za ducha, a Ciocia Danusia czołgała się za mną i posiusiała się ze śmiechu ".

Ola zrobiła wielkie oczy, pierwszy raz ktoś powierzył jej swoją tajemnicę i sprawiło to Oli wielką satysfakcję  .

Więc szczęśliwa, już bez odrobiny strachu, podskakując, pobiegła do kibelka przy cmentarnym  płocie.

Fragment 6; ARTUR

1 września 1962 roku Mama Oli poszła do pracy, a Ola do szkoły. Ola dostała klucz od domu na szyję i od tego czasu nigdy się już nie nudziła.



*   *   *

A Twist niestety był psem dzikim i nieokrzesanym, co objawiało się zżeraniem  butów i mebli oraz darciem cieniutkich pończoch nowych koleżanek Mamy Oli.

Nie wychowany, trzymany w łazience, w której zrobił dziurę w ścianie do samej cegły, Twist, gdzieś koło Gwiazdki tamtego roku, uciekł Oli przez lekko otwarte drzwi i wpadł pod jadący autobus. Ola wybiegła za nim, wszystko to widziała, a potem klęczała nad rozrzuconymi po całej jezdni szczątkami jej ukochanego pieska. Wtedy obraz płaczącej Oli widziało wiele osób i ten obraz / o czym Ola wielokrotnie się przekonała/ na zawsze pozostał w ich pamięci.



Ps. Dopiero po 46 latach, kiedy Ola poznała swojego Męża, który miał wcześniej hodowle Dalmatyńczyków i dobrze znał się na psich zwyczajach i potrzebach, dowiedziała się, że psom trzeba dać się wybiegać, co najmniej !!! godzinę dziennie.

FRAGMENT 7; OLA

Pss. Którejś mocno ulewnej nocy kiedy Ola spała z Mężem w przyczepie kempingowej niedaleko miejscowości Afifi nad brzegiem Oceanu Atlantyckiego obudził Olę dźwięk padającego  deszczu, ale też jakiś dziwny  smutek wspomnienia o Mamie z którą nigdy nie nauczyły się okazywać sobie pozytywnych uczuć, ciepła, miłości. Ola przytuliła się do Męża szczęśliwa jego obecnością, poczuciem bezpieczeństwa jakie jej dawał, a on otworzył oczy objął ją mocno ramieniem i po raz pierwszy zaśpiewał dla niej, tylko dla niej, swoim cudnie brzmiącym głosem „Only You”. Tylko ty….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz