poniedziałek, 6 marca 2017

DZIEŃ KOBIET OLI X 2 I JAK OLA ZOBACZYŁA PIERWSZEGO PRAWDZIWEGO PENISA #MeToo #jateż

Dzień Kobiet Oli x 2 i jak Ola zobaczyła pierwszego prawdziwego 
penisa #MeToo #jateż
miejsce akcji i czas; 
8 marca 1979 roku Małe Miasteczko, 
8 marca 2017 roku Miasto Oli, 
styczniowe popołudnie 1963 roku Miasto Oli




   Gdzieś, w Miasteczku pełnym jezior, stawów i pływalni, w garażu w podwórku, przy  ulicy  ciągnącej się pomiędzy ogródkami działkowymi, a  domkami zwanymi z nadwyżką willami, 8 marca, w upalny wiosenny poranek,  Ola obudziła się około godziny 6.
    Od paru dni wiosna roztaczała wokół woń mokrej bezśnieżnej ziemi, ciepłego wietrznego powietrza, ogrzewającego przestrzeń jasnymi promieniami słońca, powietrza z dodatkiem zapachu wilgoci okolicznych wód. Cała aura wszechobecnej przyrody nabierała niespotykanej intensywności i może właśnie przez zimę stulecia, zmrożona prawie do swego jądra Ziemia, teraz pod wpływem ciepła wypuszczała pędy życia, niby sylwestrowe petardy.
    Ola przeciągnęła się radośnie, u boku swojego Tamtego męża, dziś pierwszy Dzień Kobiet w dorosłym, samodzielnym życiu, w nowym mieście, pierwszym swoim domu, w pierwszej swojej pracy. Tak, zdecydowanie mógł stać się on początkiem czegoś nowego. Ola poczuła, że smutek utraconej ciąży odchodził razem z zimą robiąc miejsce na radość, działanie, śmiech, szczęście. Wyskoczyła żwawo z wielkiego łózka, składającego się z dwóch materacy, z prasowanej trawy morskiej, zdobytych z marynarskich koi, granatowej ramy złączonej czerwonym drewnianym sercem.  Ola zagotowała wodę na spiralnej kuchence elektrycznej, zalała wrzątkiem  wsypane do wysokiej szklanki w zabytkowym srebrnym koszyczku, czarne suszone liście herbaty Cejlon. Potem ze szklanką w ręku, usiadła prawie w bezruchu na brzegu łóżka, popijając mocny napar i patrząc w oczy Kuby, błotnego żółwia, który wygrzewał się w świetle żarówki na kamieniu w wielkiej szklanej misie. W tym czasie Tamten mąż , jak co dzień, czesał długie , twarde, brązowe włosy Oli, zaplatał je wysoko nad czołem, wplatając w nie długą granatową aksamitkę , związując ją ściśle i gęsto, tak że na końcu wychodził ze splotu śmieszny, ostry pędzelek. Po pewnego rodzaju chrząknięciu poznała, że praca została zakończona. Ola podziękowała , musnęła policzek Tamtego męża pocałunkiem. Z okazji święta wybrała strój uroczysty; białą bluzkę, zawiązany przez Tamtego męża błękitno- srebrny krawat, błękitne spodnie z miękkiej , przyjemnej w dotyku flaneli. Z satysfakcją przeglądnęła się w ogromnym lustrze w czerwonej ramie, zarzuciła na siebie gumowy, impregnowany prochowiec i podskakując radośnie, przy akompaniamencie hałaśliwie śpiewających wiosennych ptaków,  pobiegła ku dworcu PKS-u .
Po krótkiej jeździe rozklekotanym autobusem  wysiadła na przystanku małej wioski, po czym przeszła podjazdem wśród jedenastohektarowego  parku na skraju, którego stał  





neorenesansowy pałac, z dominującą  strzelistą wieżą  połączoną szklaną galerią z resztą rezydencji. Jak zawsze zbliżając się do bramy wejściowej rozmarzyła się, wyobrażając sobie bal inaugurujący otwarcie pałacu po jego budowie w 1844 roku, jak genialny, 












pruski architekt Fridrich Stuler, szczupły, przystojny, w cylindrze, w zawiązanej wykwintnie jedwabnej wstążce na szyi, podjeżdżał powozem pod tą samą bramę. 









Wyobrażała sobie bal inaugurujący  nowoodrestaurowany pałac, z nagrodą  Ministra Kultury i Sztuki, w 132 lata później i znakomitego gościa, pierwszego polskiego celebrytę-  Andrzeja Jaroszewicza podjeżdżającego podjazdem  w sprowadzonej do Polski kultowej włoskiej Lancii Stratos /…/
I chociaż pierwsza praca Oli na stanowisku samodzielnego referenta do spraw pracowniczych polegała na zbieraniu danych zatrudnienia i płac z wszystkich 16 PGR-ów województwa pilskiego i tworzeniu kwartalnego sprawozdania R05X, siedząc w oparach dymu tytoniowego, własnego i cudzego,  w pokoju z pięcioma dziewczynami z księgowości Ola cieszyła się z historycznego miejsca, towarzystwa ludzi, różnych ciekawych zdarzeń, chwil, tego wszystkiego co ją otaczało /…/
 Dzisiejszy świąteczny dzień nie został skalany żadną pracą, na ósmą godzinę wszystkie PANIE zostały zaproszone do wspaniałego pomieszczenia podziemnej jadalni, piwnicy o czerwonych kamienno- ceglanych ścianach i takich też łukowatych sklepieniach. Przy każdym nakryciu leżały rajstopy w tekturowym pudelku, czekolada, 




czerwony goździk w wazoniku. Na śniadaniowe menu super kucharka podkupiona z poznańskiego WZ-tu, serwowała pstrąga w galarecie i tatara z żółtkiem w środku, cebulką, ogórkiem konserwowym i sardynką w oleju, a Dyrektor Zjednoczenia, były Wiceminister Rolnictwa, wielki, silny , władczy mężczyzna, z dwoma pionowymi bruzdami na czole, niczym Mefisto, który mieszkał w pałacu, przyjmował różne delegacje i dziennikarki pism rolniczych z dziećmi, mający ambicję, aby w JEGO pałacu nawet sprzątaczka miała wyższe wykształcenie, złożył kobietom życzenia z okazji ich święta.
Potem do końca dnia pracy , już wszyscy – kobiety i mężczyźni,  pili na pokojach szampana w musztardówkach i zajadali doprawdy duże ilości  pączków z nadzieniem różanej konfitury.
Na dalsze świętowanie tego miłego dnia, popołudniową porą, w dziwnie gorącym słońcu, Ola wróciła do domu- garażu w podwórku, do pokoju stworzonego przez Tamtego męża; perfekcyjne, miłe wnętrze, w stylu miłosnej, granatowo-czerwonej bombonierki, NRD-owskie srebrno-błękitne tapety, drewniane otapetowane półki, meblościanka Kowalskich  pomalowana równiutko pistoletem na granatowo-czerwono / meblościanka, która musiała stracić nogi, gdyż nie mieściła się w pomieszczeniu niskiego garażu/, ogromne  lustro z czerwonymi ramami, ogromne granatowo-czerwone łóżko, wielki fotel kon-tiki przywieziony pociągiem z bieszczadzkiej podróży poślubnej.
Tamtego męża nie było. Nie chciała czekać sama, zaczęła szukać go po  wszystkich miasteczkowych knajpach, obraz ostatniej do której weszła, wielkiej hali ze stolikami, - restauracji dansingowo- striptisowej, ha,ha   obraz ten ma do dzisiaj pod oczami.
Niczym w choreografii Ohada Naharina, przy stolikach siedzieli wyłącznie mężczyźni, panowie w garniturach, szarzy, mocno wymięci duchotą powietrza , dymu papierosowego i pitym cały dzień alkoholem. Przy każdym krześle stała zużyta skórzana albo ceratowa teczka, a z niej wykukiwał, też mocno sfatygowany goździk z przeznaczeniem dla jakiejś zapomnianej już w tym momencie Kobiety. Ola uśmiechem doceniła groteskowość sytuacji, obróciła się na pięcie i wtedy zobaczyła z daleka postać Tamtego męża.  To nie był radosny widok, wyglądał jak zbity pies, oczy mocno przekrwione, od czoła szedł ku oczom ogromny krwiak, rozległy wylew krwi do tkanki, który rozlewał się krwistym siniakiem wokół oczu, aż do szyi, z wiadomym skutkiem zmiany barw, od czerwonej, przez siną do brunatnożółtej. Ola o nic nie pytała, w domu otworzyła małą podręczną lodówkę, zeskrobała do chusteczki nożem z wewnętrznej części blachy zamrażarki cieniutkie tafle lodu, cząstki lodu zawinęła w chustkę i kiedy Tamten mąż ułożył zmaltretowaną głowę na jej kolanach, Ola z miłością i opiekuńczo przykładała Tamtemu mężowi chusteczkę z lodem do czoła i oczu.
Ten pierwszy i ostatni Dzień Kobiet Oli, na zawsze pozostawił skojarzenie zwiędniętych goździków i zmieniających barwę siniaków, a także filmowo-musikalowy obraz męskiej wielkiej sali restauracyjnej.
                                                            *  *   *
Minęło 38 lat,  znowu jest 8 marca :-))))


Od dwóch lat Ola stoi mocno na czterech nogach, dwóch swoich 
i dwóch Męża. Dlatego jest silna i może wszystko, może się 
realizować w działaniach obywatelskich, wybrała zapobieganie 
i zwalczanie przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, jeszcze 
jej działalność jest w powijakach, jeszcze dokładnie nie wie jak ma 
działać, ale próbuje całą sobą, z pełną determinacją. To będzie też działo 
się jutro, 8 marca /#8M/ na placu Wolno, tak, tak, na tym Placu 
na którym świętowała wejście Polski do Unii Europejskiej, na tym Placu 
na którym dwa lata z rzędu ćwiczyła rano jogę witając letni dzień w 
środku miasta. A jutro w ramach swoich działań obywatelskich 
będzie mówiła o przemocy, będzie broniła praw słabszych, 
będzie mówiła jakimi narzędziami skutecznie bronić słabszych, tylko 
8 minut, aż 8 minut, 8 MARCA.
Gdzieś, kiedyś, w październiku zeszłego roku przyszło rozjaśnienie 
umysłu, Ola zrozumiała , że jest  wykluczana, że była ofiarą przemocy, 
że była dyskryminowana, że była ofiarą nierównego traktowania 
kobiet i mężczyzn, że coś z tym musi zrobić.
Ola słyszała od swojego Taty; bądź grzeczną i skromną dziewczynką, 
a od swojego szefa; pani musi ostro walnąć pięścią w stół. 
I komu tu się przypodobać. Dobrze, że Ola zawsze była sobą, 
choć tekst prezesa, który przyjął ja do pracy; przyjąłem panią, 
pani mecenas, ponieważ na mężczyznę radcę prawnego mnie nie stać, 
nie potrafiła traktować z dystansem.
No i jeszcze to uświadomienie sobie, iż uważamy, że przemocy nie ma, 
ponieważ w ogóle jej nie dostrzegamy, w psychologii nazywa się to 
wyparciem, to jeden z mechanizmów obronnych , jest to usunięcie 
z naszej świadomości myśli, wspomnień, które wywołują bolesne skojarzenia.
Ola też w swoim życiu nie uchroniła się od wyparcia, lecz teraz świadomie 
wraca do tamtych chwil, żeby uchronić swoje dzieci, uchronić 
swoje wnuki, uchronić wszystkich słabszych, którym chce pomóc, 
a pomoc może tylko przyjść gdy widzimy rzeczy takimi jakimi 
są, bez przekazywania fałszywego obrazu rzeczywistości. 
Pamiętajcie przemoc domowa to nie sprawa prywatna, 
to sprawa nas wszystkich.
                                                          *   *   *






                                                               *   *   *

Tamtego styczniowego dnia, kiedy Oli do 8 urodzin brakowało niecałe trzy miesiące, Ola mieszkała z rodzicami na trzecim piętrze kamienicy, w dwupokojowym mieszkaniu, z kuchnią i łazienką i wszystkie pomieszczenia mieszkania ogrzewano piecami kaflowymi na węgiel. Co rano przed pracą Mama Oli paliła w piecach, a Ola godzinę później, przed wyjściem do szkoły, zamykała drzwiczki pieca, najpierw większe górne, a po piętnastu minutach dolne, żeby ciepło lepiej trzymało , a kafle grzały do późnego wieczora.
Węgiel znajdował się w piwnicy na podwórku obok, do której trzeba było zejść , każdego zimowego dnia, po schodach z trzeciego piętra z dwoma wiadrami, przejść przez ulicę do sąsiedniej bramy, wejść na półpiętro, zejść z półpiętra, włożyć łopatą węgiel do wiader, a gdy bryła węgla przekraczała swoją objętością wlot do wiadra trzeba było rozrąbać ją siekierą na drobniejsze kawałki. To zadanie ciążyło na trzeciej osobie z zespołu rodzinnego – Tacie Oli, który jako szczupły mężczyzna, raczej słaby fizycznie, przepalony papierosami na wylot, z wielką trudnością tachał dwa ciężkie wiadra zatrzymując się na każdym półpiętrze dla uspokojenia oddechu i uciszenia głośnego dyszenia.
Dlatego z ogromna ulgą, za namową sąsiadów, zlecił przynoszenie węgla miejscowemu, nierozgarniętemu Chłopakowi, pośmiewiska wszystkich dzieci z ulicy tzw. Głupka, który chociaż nie cechował się zbytnią mądrością, ale za to miał siłę i z lekkością za dwa złote od wiadra, wyręczał Tatę Oli od tego ponad jego siły zadania.
Ciemnym wieczorem zadzwonił Chłopak do drzwi i kiedy Tato Oli wręczył mu wiadra i klucz od piwnicy Chłopak jak zawsze zaczął jęczeć, że nie trafi, żeby zejść na dół i pokazać gdzie jest piwnica. Rodzice Oli w cieple siedząc wygodnie w fotelach czytali prasę i nie chciało im się robić prawie czterech pięter w tą i z powrotem , kompletnie bezproduktywnie, więc wysłali Olę.  Ola jak to grzeczna dziewczynka poszła, chociaż nie lubiła Chłopaka i budził w niej dziwne emocje. Kiedy z ciemnego podwórka weszli do ciemnej piwnicy, Chłopak szybko opuścił spodnie i w nikłym świetle żarówki Ola zobaczyła wielkiego, czerwono-sinego penisa, pełnego dziwnych żyłek i wypukłości. Ola nie miała pojęcia co to za monstrualny narząd. Chłopak namawiał ją dziwnie drżącym i chrypiącym głosem, by się penisem pobawiła i że będzie fajnie. Ola nie uwierzyła namowom, odwróciła się i uciekła, a chociaż biegła bardzo szybko, Chłopak wpadł do mieszkania prawie równo z nią. Ola zaczęła dość nieskładnie opowiadać co jej się przydarzyło, ale rodzice ledwo podnieśli wzrok znad gazety i zdecydowanie nie uwierzyli w opowieść. Byli zbyt leniwi i mało mobilni by zareagować na historię opowiedzianą przez Olę. Chłopak dalej nosił węgiel, a Ola lawirowała dzielnie, by już nigdy nie być z nim sam na sam.
Od tamtego czasu Ola wiedziała, że wszystkie problemy musi rozwiązywać sama i nigdy przenigdy nie zwierzyła się już nikomu z tego rodzaju zdarzenia.
Dopiero po latach pojęła, że w tamtym momencie stała się ofiarą przemocy.
   *   *   *
#8M /8 Marca 2017 najwspanialszy Dzień Kobiet w życiu Oli, My Kobiety dałyśmy czadu, 
5 tysięcy ludzi na Placu Wolno, uwolniłyśmy emocje, pokazałyśmy SIŁĘ I SOLIDARNOŚĆ!!!

A jakby ktoś nie dosłyszał, czy lepiej mu czytać niż
słuchać załączam przemówienie Oli; 

 Dzień dobry Wszystkim !!!!
   Jestem tu z Wami i będę z Wami
 zawsze, cieszę się bardzo, że 
Wy także jesteście tutaj, bo to 
świadczy,  że jesteśmy 
odpowiedzialne za Polskę, 
za Naszą Wspólnotę to 
znaczy, że potrafimy działać 
niezależnie, że potrafimy 
działać w słusznej sprawie, 
potrafimy działać w imieniu słabszych.
    Pamiętajcie nie jesteśmy same, mamy przede 
wszystkim siebie – jesteśmy myślące, działające 
i widzialne!!!!!!
Ale mamy też prawa człowieka, niezbywalne, 
nienaruszalne,
- które są zagwarantowane  w naszej Konstytucji,
- które mamy zagwarantowane dzięki przynależności 
do Unii Europejskiej
- które mamy zagwarantowane dzięki 
przynależności do Organizacji Narodów Zjednoczonych
A właśnie na sesji ONZ w Nowym Jorku poświęconej 
w całości przemocy wobec kobiet i dziewcząt uznano 
przemoc za ogólnoświatową plagę.
I w Nowym Jorku właśnie za złoty standard polityk antyprzemocowych uznano Konwencje Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet
i przemocy domowej.
I my Polska, ratyfikowaliśmy Konwencję Antyprzemocową,!
I my Polska, stworzyliśmy ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie.
Ustawę, która zapewnia PRAWNIE  złote standardy konwencji Rady Europy; w trzech przestrzeniach
1.   zapobieganie przemocy
2.   ochrona ofiar
3.   skuteczne ściganie sprawców
   Mamy dobre prawa w zakresie przeciwdziałania przemocy, mamy złoty standard polityki antyprzemocowej,  lecz teraz trzeba w pełni wdrożyć w życie narzędzia , które daje nam Konwencja Rady Europy, które daje nam  polska ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie.
   Naszego działania, naszego wsparcia i opieki potrzebują ofiary przemocy.
Dlatego cały czas musimy być czujne, musimy pilnować , musimy mówić stanowcze NIE jakimkolwiek manipulacją władzy  przy ustawie antyprzemocowej.
   Musimy też wywierać ciągły nacisk na realizację równouprawnienia kobiet i mężczyzn, gdyż właśnie równouprawnienie kobiet i mężczyzn stanowi kluczowy element zapobiegania przemocy.
A teraz powtórzę nasze główne hasła dotyczące wdrożenia i stosowania Konwencji Antyprzemocowej, żeby nam się utraliły, żebyśmy miały pełną świadomość o co walczymy, a raczej jak ja wolę mówić  CZEGO BRONIMY, CO CHCEMY EGZEKWOWAĆ, CZEGO ŻĄDAMY;
Żądamy;
-      większego finansowania organizacji zajmujących się walka z przemocą wobec kobiet i przemocą w rodzinie
-      bezwzglednego ścigania i karania sprawców przemocy
-      zaprzestanie polityki karania gwałcicieli  na niskie wyroki w zawieszeniu,
-      współpracy rządu z organizacjami pozarządowymi przy wdrażaniu Konwencji Antyprzemocowej,
-      ochrony ofiar przemocy i izolacji sprawców,
-      ściganie mowy nienawiści jako źródła przemocy,
-      wdrożenie procedur zapobiegających obwinianiu ofiar przemocy.

Możemy skutecznie działać żeby nasze żądania zostały spełnione.
 MAMY TAKA MOC
Solidarność naszą bronią

Solidarność naszą siłą













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz