sobota, 22 kwietnia 2017

BLOGI 1968 ROKU I TROCHĘ OLI W PAMIĘTNIKU EWY



Blogi 1968 roku i trochę Oli w pamiętniku Ewy

    Dawno, dawno temu, w zamierzchłych czasach, kiedy nie znano jeszcze komputerów, a Ola  była grubawą dziewczynką, która używała często słowa „głupie”, „nienawidzę”, „debilka”, „ja ją zabije” i inne -  dzisiaj zupełnie nieznane Oli-  Małe Dziewczynki co dopiero przed chwilą nauczyły się pisać i formułować myśli na piśmie wszystkie, ale to zupełnie wszystkie, pisały pamiętniki, czyli po dzisiejszemu blogi.     Pamiętniki pisało się w grubym zeszycie w linie albo ewentualnie w kratkę, niebieskim , cieknącym i brudzącym tuszem ręce, buzie  i ubrania, długopisem ze sprężynką.

Zeszyt nazywał się pamiętnik, u Oli miał nieraz podtytuł Dziennik Wariatki albo Problemy Oli. Kiedy Dziewczynki były już starsze i zdarzało się, że miały zaległości w pisaniu /bo prawdziwy pamiętnik powinien być bezwzględnie pisany codziennie!!!/ trzeba było iść na wagary, uzupełnić luki, a to do kawiarni Filmowa, Warta, Uśmiech, Kolorowa lub Turecka, wtedy wspólnie pisały w skupieniu przy herbacie i wzajemnie  

sobie pomagały w odtworzeniu chronologii czy jakiś zapomnianych jednostkowo faktów.

Największą sztuką związana z pamiętnikami była umiejętność chowania zeszytu tak by nikt nie mógł go przeczytać, oczywiście największą chęć do czytania mieli rodzice. Taka rodzinna zabawa w chowanego. Tak, zdecydowanie żaden rodzic Oli koleżanek

nie wykazał się dyskrecją, ani poczuciem humoru i doprawdy przyczyną wielu awantur i różnych kar stanowiły „tajemnice pamiętnika”. 
Kiedyś Ola postanowiła sprawdzić rodziców w ten sposób, że napisała w pamiętniku „nienawidzę mamy”. Kiedy wróciła z podwórka Tato siedział zasępiony z jej zeszytem w ręce „jestem rozczarowany tobą”- powiedział smutno i to były najbardziej przykre słowa jakie Ola usłyszała od Taty. Mama Oli nie odzywała się do niej przez długi czas, chociaż Ola Mamę przeprosiła. Od tamtego czasu Ola pisała dwa pamiętniki; jeden grzeczny dla rodziców, który leżał w „łatwym miejscu” , a drugi prawdziwy schowany „naprawdę”, przy ścianie za szafą, oparty  w powietrzu o jej drewnianą nogę , kryjówka doskonała nigdy nie odkryta.

Chyba wtedy właśnie u Oli nastąpiło specyficzne rozdwojenie, gdzieś w tamtym czasie Ola zauważyła na swoim prawym ramieniu Aniołka, a na lewym Diabełka i zaczęła ich słuchać naprzemiennie. Prawdę powiedziawszy lubiła ich obydwoje tak samo mocno, chociaż w latach 60-tych XX wieku i w pierwszych pięciu latach XXI wieku zdecydowanie wygrywał Diabełek 😊.



A pamiętniki różnie kończyły swój żywot, najtragiczniejszy koniec  spotkały zapisane zeszyty Oli Przyjaciółki zostały kartka po kartce spłukane w kibelku po tym jak podczas rewizji w jej mieszkaniu tajniak stojąc na krześle, szukając ulotek opozycyjnych w pawlaczu, zaśmiewał się do łez czytając z pamiętnika opis idealnego faceta, napisany gdzieś około pamiętnego historycznie roku 1968, który to opis nic z sytuacją polityczną nie miał wspólnego.

Z pamiętnika Ewy , prezent na 60-te urodziny Oli

8 maja 1968 rok

… mam 5 koleżanek, lubię je wszystkie równo, ale Olę chyba najbardziej za to, że jest ciągle uśmiechnięta i wesoła.

17 października 1968 roku

Ola ułożyła poemat do Bogdana. Mama zabrała jej pamiętnik i tamten tekst przepadł na zawsze. Odtworzyłyśmy  go dzisiaj razem. To brzmiało mniej więcej tak;

Kiedy Cię ujrzałam pierwszy raz

Ukryłam w dłoniach twarz,

Bo zrozumiałam, że już czas

By się zakochać pierwszy raz

Stałeś wśród wrzawy i hałasu

Nie miałeś spojrzeć na mnie czasu.

Potem nadeszły długie dni

I w szkole ślęczeć przyszło mi.

Śledziłam zawsze Twój każdy krok

Przez calusieńki szkolny rok.

Wreszcie zbliżał się koniec roku,

A moja miłość rosła na każdym kroku.

I była ona nieodwzajemniona,

Ach jaka byłam zrozpaczona.

Ostatnia szansa wycieczka w góry

Może przepędzi z mego serca chmury

Więc pojechałam

W autobusie dużo się śmiałam, trochę podrywałam

Lecz przez dwie noce płakałam

Bo moja miłość szalona ciągle

 była nieodwzajemniona.

Potem wakacje długie i smutne,

Z rodziną i koleżankami kłótnie.

Bo jak nie kłócić się, gdy w sercu na dnie

Miłość zapadnie.

I znów rok szkolny się rozpoczyna,

Ja już duża dziewczyna,

On bosko piękne, oczy szalone

Niestety w inną utkwione

Serce przeszyła mi strzała

Krzyknęłam tylko….ała!!!!

I odeszłam w nocy mrok,

Płacząc i słysząc jego krok.

Łacha? Kochasz inną to cierp.

Odchodzę „gudbaj” w szeroki kraj.

Kochałam Cię prawie dwa lata

Dwa lata cierpiałam, po nocach płakałam

Kochałam, płakała, kochałam, płakałam…

Teraz mam dość,

Życie będzie tak samo wesołe bez Ciebie

Jak w niebie.

Choć w sercu tkwi jeszcze żal

Z mojego życia zrobię sobie wieczny bal.

Popołudniu Ola chciała żebym dała ten wiersz Bogdanowi. On się tylko śmiał.

25 października 1968 roku

Dzisiaj to był dzień! Trzecią lekcję miałyśmy wolna i założyłyśmy się z Olą, która z nas wypije więcej wody. Pożyczyłyśmy od kucharki szklankę i poszłyśmy do ubikacji. Zaczęłyśmy pić- ja jedną, Ola jedną i tak dalej. Po trzeciej byłam pewna, że już więcej nie wypiję, ale dałam radę. Ola po siódmej szklance usiadła na kibelku i wszystko co wypiła wylatywało jej siusianiem. Nie wiem czy to można było zaliczyć jako picie.  Ola wypiła już dziewięć, ja właśnie miałam pić dziewiątą, a tu dzwonek na lekcje. Wypiłam szybko, był remis. Ale w połowie matmy wybiegłam z klasy i wymiotowałam chyba godzinę.

17 marca 1969 rok

Jak zwykle szalony dzień. Po lekcjach poszłyśmy z Olą na lody. Siedziałyśmy przy stoliku i Ola wymyśliła, że jest z nami taki zmyślony jej synek Maciuś. Potem przyszedł jakiś facet i usiadł na tym miejscu gdzie siedział Maciek. Ola bardzo płakała, ze zgniótł jej dziecko! Potem wróciłam do domu i zaraz do Oli. Tam była już Marzena. Czekały na Piotrusia S., w którym Ola aktualnie się kocha. Miał przyjść po jakieś zdjęcia. Kiedy zadzwonił dzwonek my z Marzeną buch do szafy. Było strasznie ciasno. Ola zaczęła rozmawiać z Piotrem o różnych rzeczach i w pewnym momencie stwierdziła, że musi się odchudzać (ona faktycznie ma jakiś kompleks), a Piotr na to – nie rób tego, bo będziesz wyglądała jak Ewa taka chuda szparaga. O mało nie wypadłam z szafy, a Marzena to miała ubaw.

13 października 1970 rok

Rano o ósmej przyszła po mnie Ola, myślałam, że się przewrócę, kiedy ją zobaczyłam. Bez grzywki, w dwóch warkoczykach, na nogach granatowe rajstopki, na głowie granatowy berecik. Kurtka spod której wystawała spódnica z jednej strony nieco dłuższa, z drugiej krótsza. Na nosie koszmarne okulary. Miała być nie do poznania, czy ja wiem ?

Pojechałyśmy pod jego dom. Nie mam pewności czy nas nie rozpoznał, tak dziwnie patrzył. Śledziłyśmy go do dziewiątej. Kiedy poszedł na wykłady my pojechałyśmy do Marzeny. Płakała ze śmiechu na Oli widok.

26 czerwca 1972 rok

Już od dłuższego czasu błagałam mamę, żeby zgodziła się na mój wyjazd do Łagowa. Wreszcie zgodziła się. Powiedziałyśmy, że jedziemy pociągiem, ale pojechałyśmy stopem. Pojechałyśmy autobusem na szosę „szczecińską”. Postanowiłyśmy podzielić się na dwie pary. Ja i Ola, Marzenka ze swoją kuzynką. One miały pierwszeństwo. Pojechały fiatem…. W Łagowie umówiłyśmy się na poczcie, ale spotkałyśmy się już na „głównej” ulicy. Marzena siedziała nad tą ulicą na jednopiętrowym murku okalającym zamek. Pod nią był parking. Marzena zobaczywszy nas wskazała na zielonego Fiata pod nią i zawołała – To jego-

Od razu domyśliłyśmy się, że chodzi o Olbrychskiego. Pojechałyśmy do Łagowa, żeby zobaczyć kilku aktorów, ale nie liczyłyśmy na to, że spotkamy Jego.

Siedziałyśmy na murku, a potem poszłyśmy do kawiarni, w której był on.

Widziałyśmy jego żonę. Potem oni gdzieś pojechali, a my wróciliśmy na murek.

Kiedy wrócili to jego żona wysiadając upuściła na ziemię paczkę papierosów, nie zauważyła tego. A tu nagle rozlega się donośny krzyk Oli ( z pierwszego pietra murku)

- proszę pani, proszę pani!!!!!!

Wszystkie głowy na nas w górę, a Ola niczym nie zrażona

-Papierosy pani spadły!

Olbrychski podniósł, podał zonie. Kiedy po raz drugi wrócili, on zapomniał wyłączyć świateł  w samochodzie, a Ola znowu wrzasnęła

-Proszę pana!!!!! Świateł pan nie wyłączył!

Byłyśmy dumne z Oli, która tak poznała Daniela Olbrychskiego.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz